Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak dożyć 105 lat? Podpowiada najstarsza jastrzębianka

Katarzyna Spyrka
Katarzyna Spyrka
Marta Niechwiejczyk kilka dni temu skończyła 105 lat. Tylko nam zdradziła swój sekret na długowieczność.

- Nie mam sposobu na długowieczność. Całe życie ciężko pracowałam i nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co robić, żeby doczekać setki. Może najlepszym sposobem jest po prostu żyć w pełni i nie kombinować - mówi nam pani Marta, która mimo swojego sędziwego wieku, wciąż z chęcią przyjmuje gości. - Jeśli mogłabym coś doradzić, to zajadanie się czosnkiem. Zawsze jadłam czosnek. Dodawałam go do wszystkiego. A już najbardziej lubię pieczywo posmarowane czosnkiem - przyznaje pani Marta. I po chwili dodaje. - Moje wnuki nawet kojarzą mnie z tym warzywem. Jak tylko poczują gdzieś czosnek, to mówią, że pachnie babcią - żartuje pani Marta.
Kiedy odwiedziliśmy najstarszą jastrzębiankę, akurat z wizytą była u niej córka, Maria Woryna. Wspólnie odkryły przed nami ciekawe historie z życia rodziny.
- Urodziłam się na Pochwaciu, które wtedy jeszcze nie należało do Jastrzębia. Ale na dobrą sprawę całe życie spędziłam w tym mieście - wspomina pani Marta.
Jubilatka z mężem najpierw mieszkała w tzw. "Górniku'. Spędziła tam ponad 30 lat. Tam też na świat przyszła jej jedyna córka. To nie jedyna historia, którą przeżyła tam pani Marta. - Mój mąż pełnił funkcję kierownika budynku i podczas wojny żołnierze rosyjscy chcieli go zabić. Już nawet na środku pokoju wymierzali w niego karabiny, ale udało mi się ich przekonać, że on nie jest kierownikiem, tylko zwykłym pracownikiem - wspomina pani Marta, która później przeprowadziła się do domu należącego do Józefa Witczaka, w dzielnicy Zdrój. - Witczak przyszedł do nas i zaproponował, żebyśmy zamieszkali w jego domu, bo on z żoną pomieszkiwał w Katowicach. Pamiętam do dziś, jak zapewniał, że zniszczony po wojnie dom już się "szkli" i lada moment możemy się wprowadzać - wspomina 105-latka.
W tym miejscu jastrzębianka mieszkała aż 39 lat. Jak przyznaje, po tylu latach, mimo, że nie był jej własnością, traktowała go jak swój własny.
- Dlatego też nie chciałam żeby jakiś nowy właściciel, któremu Witczakowie sprzedali budynek, mnie stamtąd wygonił. Wzięłam sobie do serca słowa Józefa Witczaka, który doradził mi, żebym wysiadywała w tym, domu, jak kura i nikt mnie nie wyrzuci - wspomina pani Marta. Tak też się stało. Budynek wykupiło miasto, które zaproponowało pani Marcie nowe mieszkanie. Nawet udało jej się wynegocjować, żeby nie było to lokum na "trójce", gdzie podobno było niebezpiecznie.
W końcu pani Marta Niechwiejczyk trafiła do Zdroju, gdzie w skromnym małym mieszkaniu szczęśliwie może świętować kolejne zacne urodziny.
- Na mojej setce było dużo gości. Była impreza w restauracji i życzyli mi 200 lat - wspomina pani Marta.
- W tym roku nie zamierzam specjalnie świętować. Przyjdzie jedyna córka, dwóch wnuków i dwóch prawnuków. To już i tak spora grupa - wylicza jastrzębianka.
Zacnej jubilatce życzymy kolejnych lat w zdrowiu i spokoju!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto