Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz P. oskarżony o zabójstwo rodziny, odpowiadał na pytania teścia

Barbara Kubica
Nie jestem psychopatą, ani człowiekiem pozbawionym wyższych uczuć. Kiedy moja żona była w zaawansowanej ciąży nie byłem w stanie obciąć jej paznokci u nóg, bo bałem się, że nożyczkami zahaczę o palec i zrobię jej krzywdę - mówi wczoraj w rybnickim oddziale Sądu Okręgowego w Gliwicach Dariusz P. Mężczyzna podejrzewany jest o podpalenie swojego domu i zabójstwo czwórki dzieci oraz żony. Wszyscy oni zginęli w maju 2013 roku właśnie w wyniku pożaru.

Dziś od rana Dariusz P. w dalszym ciągu odpowiadał na pytania swojego obrońcy, potem na pytania własnego teścia, który w tym procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Dariusz P. zgodził się odpowiedzieć tylko na jego pytania, odmówił natomiast udzielania odpowiedzi na pytania prokuratorów oraz np. szwagra, który także pełni rolę oskarżyciela posiłkowego.

Dziś oskarżony o zabójstwo swoich najbliższych, opowiadał między innymi o swoich problemach psychicznych, próbował podważyć opinię biegłych sądowych z zakresu psychiatrii oraz szczegółowo opowiadał o wątku finansowym całej sprawy. A przypomnijmy, że zdaniem śledczych, to właśnie chęć uzyskania odszkodowania z tytułu polis na życie jakie wykupił dla członków rodziny oraz polisy na dom, była motywem tej zbrodni. Dariusz P. miał bowiem ok. 3 mln zł długu.
- Nie jestem lekarzem i podkreślam, że nie kwestionują faktu, iż biegli uznali mnie za poczytalnego. W tamtym momencie byłem poczytalny, teraz też jestem i nie czuję się chory. Niemniej sądzę, że biegli podeszli do kwestii mojej obserwacji mało profesjonalnie. Rozmowy ze mną były krótkie, jedna z nich trwała około 20 minut. I na tej podstawie stwierdzono, że jestem psychopatą, pozbawionym uczuć, który o nikogo nie dba i jest egoistą. To bardzo krzywdząca dla mnie opinia - mówił oskarżony. W czasie kilkugodzinnych zeznań wspominał między innymi o swoich wcześniejszych problemach psychicznych, pobycie w szpitalu psychiatrycznym, depresji i próbach samobójczych. Kilka razy załamał mu się głos, a po twarzy spływały łzy.

Dariusz P. kwestionował także opinię biegłych z zakresu pożarnictwa, którzy wskazali, że zarzewia ognia były w sześciu miejscach domu. - Mogło być tak, że ogień powstał od żarówki latarki pozostawionej prawdopodobnie przez któreś z dzieci na plastikowej obudowie terrarium żółwia. Już raz mieliśmy taki przypadek, kiedy ta żarówka wtopiła się w obudowę - mówił oskarżony. Dariusz P. przyznał, że podłożył w domu ogień w kilku miejscach, podpalając m.in. dwa polary i worek foliowy z plastikowymi butelkami, ale - jak twierdzi - zrobił to dzień po tragedii, pod wpływem rozpaczy, chcąc się zabić.
Dariusz P. dla którego prokuratura chce dożywocie, najbliższe tygodnie spędzi w areszcie. Kolejną rozprawę wyznaczono dopiero na 31 sierpnia. Wówczas zeznawać ma jedyny ocalały z pożaru syn Dariusza P. - Wojtek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto