Ponad trzy godziny trwało wczorajsze powtórne przesłuchanie przed komisją badającą aferę hazardową Mirosława Drzewiec-kiego. Były minister sportu przekonywał śledczych, że jego stanowisko w sprawie dopłat do gier nieobjętych monopolem państwa było jednolite i niezmienne. Zdaniem Drzewieckiego z całego zamieszania powinien się tłumaczyć resort finansów, a nie on. Świadek stwierdził także, że Mariusz Kamiński, były szef CBA, jest aktywnym politykiem PiS, a cała afera hazardowa została wymyślona, aby uderzyć w rząd Donalda Tuska. - Mirosław Drzewiecki powiedział to, co musiał powiedzieć. Jednak dowody są zbyt silne. Nikt przecież nie wymyślił nagrań i pism, które były wysyłane do Ministerstwa Finansów - komentuje w rozmowie z naszą gazetą Karol Karski, poseł PiS.
Na słowa o wymyślonej aferze żywo reagowała członkini komisji Beata Kempa (PiS). - Stosuje pan metodę zdartej płyty Platformy Obywatelskiej. Ona już nie działa. Nie podziałała na 8 mln osób - mówiła Kempa, nawiązując do wyniku w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego. Posłanka PiS próbowała też dowiedzieć się, skąd świadek wie, że Kamiński jest "aktywnym politykiem PiS". - Bo go znam - odpowiadał Drzewiecki.
Polityk PO powiedział podczas przesłuchania, że nie jest prawdą, iż spotkał się na Florydzie w listopadzie 2009 r. z Ryszardem Sobiesiakiem, gdzie obaj mają rezydencje. Co innego zeznał Sobiesiak na zamkniętym posiedzeniu komisji w lutym. Powiedział wówczas, że przypadkowo spotkał się z Drzewieckim na Florydzie. Przyznał natomiast, że prawdą jest, iż Sobiesiak spotkał tam jego żonę i z nią rozmawiał.
- Ja ani w tej rozmowie nie uczestniczyłem, ani nie byłem jej świadkiem. Do momentu przesłuchania w styczniu 2010 r. ostatni raz widziałem Sobiesiaka we wrześniu 2009 r. - zapewniał Drzewiecki.
Były minister sportu mówił także, że pisma, które wysyłał ws. dopłat do gier do Ministerstwa Finansów, wcale nie były ze sobą sprzeczne, mimo iż w jednym z 30 czerwca 2009 r. sugerował wykreślenie dopłat z projektu, a w piśmie z 2 września 2009 r. wycofał się z wcześniejszych uwag, pozostawiając sprawę w gestii ministra finansów.
- To Ministerstwo Finansów chciało wprowadzić dopłaty do gier jako źródło finansowania przedsięwzięć Euro 2012. Jeśli ktoś coś musi wyjaśnić, to właśnie ten resort - mówił Drzewiecki i dodawał: - Na jakiej podstawie twierdzi się więc, że moje decyzje były niejasne, a kierowane do resortu finansów pisma wzajemnie sprzeczne? Gdzie państwo znajdą dowód, że tak było?
Podczas przesłuchania Drzewiecki stwierdził, że nie przygotowywał głośnego już pisma do resortu finansów z 30 czerwca, choć je podpisał. Podkreślał, że pismo było inicjatywą dyrektor generalnej resortu sportu Moniki Rolnik. - Formalnie biorę za to pismo odpowiedzialność, ale nie tworzyłem go, z nikim na ten temat nie rozmawiałem - zaznaczał polityk PO. PAP
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?