Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziadek Rogala: Niezwykły górnik, którego kochała młodzież

Katarzyna Spyrka
Dziadek Rogala, to niezwykły górnik, którego kochała młodzież. Absolwenci Zespołu Szkół Nr 1, pamiętają go najbardziej. Spotkali się kilka dni temu w szkole i wzięli udział w nagraniu reportażu o Dziadku Rogali.

Niezwykły człowiek o niezwykłym sercu - tak o „Dziadku Rogali”, czyli Zdzisławie Rogali, mówią dziś jego wychowankowie. Kilka dni temu w Zespole Szkół Nr 1 w Jastrzębiu-Zdroju, w którym słynny niegdyś „Dziadek” (tak nazywali go jego podopieczni) tworzył grupę teatralną dla młodzieży, spotkali się jego dawni podopieczni, by opowiedzieć swoją historię i wspomnieć Zdzisława Rogalę. To pomysł TVP Katowice, która wróciła w reportażu do swojego bohatera sprzed 38 lat. I sprawdzić, jak żyją dziś jego podopieczni.

- Przywracamy na naszą regionalną antenę stare dobre, nagradzane filmy dokumentalne. Wracamy do miejsc, rodzin, przyjaciół, bohaterów filmów.
„Dziadek Rogala”bezinteresownie poświęcał cały swój wolny czas młodzieży. Ta wspólna praca miała ogromny wpływ na ich dalsze losy – wyjaśnia Hanna Suchorabska, kierownik produkcji. Jastrzębianie ze wzruszeniem opowiadali o „Dziadku”. - Schorowany, zapracowany człowiek, zawsze miał dla nas czas. Chciał nie tylko z nami tworzyć teatrzyki, ale uczyć życia - mówią. Faktycznie, Zdzisław Rogala pracował jako górnik w kopalni Jastrzębie. Po pracy, każdą wolną chwilę poświęcał na tworzenie teatrzyku i wychowywanie młodzieży. Wszystko to robił z potrzeby serca, zupełnie za darmo. - Mój mąż pracował zawsze na pierwszą zmianę, ale rzadko zaraz po pracy wracał do domu. Nie raz ósma, dziewiąta, a on jeszcze bez obiadu – wspomina na filmie sprzed 38 lat żona Rogali. - Kończę pracę w kopalni, godzina 14, idę do szkoły. Czekają tam dzieci. Wracałem do domu późno, o siódmej – ósmej. I właśnie wtedy, kiedy wracałem do domu, miałem najwięcej bajecznych pomysłów. Mówili mi, czy nie chcę do domu wracać, co żona na to powie. Trudno było mi to wytłumaczyć - mówił w filmie sam Rogala. Słynny „Dziadek” zmarł 32 lata temu, ale Jastrzębie wciąż o nim pamięta.

Nagrywanie reportażu na temat „Dziadka Rogali” było doskonałą okazją do wspomnień. Jego wychowankowie spotkali się w bibliotece ZS 1. Nie kryli wzruszenia, wspominając „Dziadka”, albo „Dzidka” - bo tak też się do niego zwracano.

Anna Leżych do zespołu teatralnego jastrzębskiego górnika należała od 1979 roku.
- Nikt mnie do tego nie namawiał. W klasie siódmej oglądałam spektakle Dziadka Rogali i wtedy postanowiłam, że pójdę do Zespołu Szkół Numer 1, żeby móc należeć do grupy teatralnej „Dzidka” – wspomina.

- To było dla mnie przeniesienie się w inny wymiar. Zawsze marzyłam, żeby być aktorką, a to, co zobaczyłam pod koniec szkoły podstawowej na spektaklu „Powrót posła”, kompletnie mnie zauroczyło i postanowiłam dostać się do zespołu pana Zdzisława Rogali. Muszę powiedzieć, że nie było to wcale łatwe, żeby pokazać „Dzidkowi”, że jest się coś wartym nie tylko na scenie, ale także wartościowym człowiekiem. Nie była to prosta sprawa. Wiec najpierw zamiatałam scenę, potem zagrałam rolę w „Odprawie Posłów Greckich. Rok później, w 1979 roku, zagrałam już prawie główną rolę w spektaklu „Awantura o Basię”, rolę babci Tańskiej i było to naprawdę prawdziwe wyzwanie - pamięta wszystko dokładnie pani Anna. Jak wszyscy podopieczni podkreśla, że „Dzidek” był osobą, która mimo trudnych czasów, kiedy na lekcjach uczyliśmy się tego, co poprawne, uczył wielu „prawdziwych” rzeczy, o tym, co bezpośrednio dotyczyło młodych.

- On dał się lubić. Malutki człowieczek, schorowany, niedowładny, z lewą stroną kompletnie sparaliżowaną, mający ze sobą cały kłąb ligniny czy gazy, ale zawsze poświęcał nam całe serce. Patrząc na niego, trudno było lekceważyć swoje zadania - wspomina pani Anna.

Dla Rogali nie było sobót, niedziel. Spędzał z młodzieżą cały swój wolny czas. Próby trwały nieraz 12-13 godzin.
- Jak patrzę na to z pespektywy czasu, myślę, że to była prawdziwa szkoła życia. Kiedyś, kiedy zwierzyłam mu się, że chcę być aktorką, złożyłam papiery do szkoły teatralnej, powiedział mi: nie, ty nie będziesz aktorką. Ty będziesz pracować z dziećmi. Szczerze mówiąc, wtedy się na niego obraziłam. Ale dziś już 25 lat pracuję w szkole i bardzo często przypominam sobie jego słowa - kończy swoje wspomnienie pani Anna.

Nauczycielem został Andrzej Ślakowski, też wychowanek Rogali.

- Moje wspomnienia związane z dziadkiem Rogalą sprowadzają się do jednego ważnego epizodu. Właściwie nigdy nie byłem w zespole teatralny, aż do 1982 roku. Byłem wtedy w trzeciej klasie liceum i okazało się, że jak zwykle brakuje chłopaków do spektakli. Ponieważ dla mnie to nie był problem, żeby wystąpić przed publicznością, podjąłem się tego wyzwania i nauczyłem się wiersza pt. „Człowiek”. Pamiętam go do dziś i słowa są moim życiowym mottem - wyznaje Andrzej Ślakowski.

„Świat żegnając, niech spokojnie myślę, żeś był człowiek” - głosiły słowa kwestii. Słowa siedzą do dziś w głowie pana Andrzeja, dlatego stara się żyć tak, żeby pokazywać, że jest człowiekiem dla innych i potrafi pozostać sobą, mimo wszystkich pokus.

Żeby żyć tak, jak nam serce podpowiada, nauczyła się też Renata Mruk, kolejna nauczycielka, a kiedyś wychowanka Rogali. Dla niej „Dziadek”, był nie tylko staruszkiem, który organizuje spektakle, ale przede wszystkim, zastępował jej ojca.

- Mój tato zmarł, gdy miałam 9 roku życia. Dziadek był wtedy dla mnie jak ojciec. W tym okresie dojrzewania, kiedy człowiek się buntuje, kiedy szuka własnej tożsamości, to właśnie on mnie wiele w życiu nauczył. Pisał nam też w specjalnych albumach, które przygotowywał po każdej premierze, żeby krocząc przez życie, nie zagubić samego siebie. Ja tego hasła trzymam się przez całe życie - wspomina dzisiaj pani Renata.
- W tamtych czasach, rzadko kto, do takiego stopnia potrafił zaufać nam-młodym , żebyśmy nie bali się jednocześnie być sobą. Pamiętam, jak w czasie przerw pomiędzy próbami, przychodziliśmy do „Dziadka” rozmawiać o wszystkim. Potrafił nam powiedzieć, na którego nauczyciela powinniśmy uważać, bo jest wymagający, a z którym możemy pożartować - dodaje pani Renata.

- Wróciłam z wakacji, po pogrzebie „Dziadka”. Napisałam do niego list i zaniosłam na grób. Wiem, że tam długo leżał. W liście dziękowałam, że był dla mnie, jak ojciec i wielu rzeczy mnie nauczył. Zobaczyłam na grobie, że tak jak ja, był zodiakalnym baranem, silnym człowiekiem. Miał takie zaufanie do nas, że potrafił nas do swojego mieszkania wysłać po coś. Nigdy nie zapomnę „Dziadka”, był częścią mojej młodości - nie kryje łez pani Renata. Wzruszające wspomnienia kręciła kamera. Te i mnóstwo innych wspomnień wiązanych ze słynnym Rogalą, będzie można obejrzeć jutro o godzinie 19.30 w specjalnym reportażu poświęconym niezwykłemu górnikowi. Program zostanie pokazany na antenie TVP Katowice. To właśnie przed kamerą tej stacji, 38 lat temu, słynny „Dziadek” wyjaśnił, skąd jego poświęcenie. Ludzie myśleli, że po prostu kocha dzieci. Plotki głosiły, że Rogala był na Sybirze i przeszedł tam piekło, które próbował sobie wynagrodzić pracą z dziećmi. A on sam, przed kamerami uciął wszelkie domysły.

Dziadek Rogala: Niezwykły górnik, którego kochała młodzież

- Mam taką prywatną satysfakcję z tego, mojego teatru. Moja małżonka była jedną z pierwszych partnerek ze sceny i trzy córeczki również grały w moich przedstawieniach. Syn bawił się ze mną w lalki - opowiadał przed kamerą. Przyznał, że są jednak momenty goryczy w tej jego pracy, dzieci dorastają, odchodzą, a on - „Dziadek Rogala”, czuje się wtedy tak, jakby stracił kogoś bliskiego. Dlaczego to robił? - Byłem niekochanym dzieckiem, dlatego postanowiłem sam sobie stworzyć, wszystko to, co jest światem dzieciństwa, baśń. Nie pomylę się, jeśli powiem, że jest wiele dzieci do mnie podobnych na świecie i może dlatego to robię, aby im to dać, czego ja nie miałem, a pragnąłem - kończy swoją opowieść Rogala. Dziś dla wszystkich jest autorytetem.

- Miałam najwspanialszych rodziców na świecie. Codziennie wspominamy ojca i to, jak ogromnie był ufnym i życzliwym człowiekiem. Wszyscy powinniśmy brać z niego przykład - mówi nam córka „Dziadka Rogali”, Zofia Zięba. Jej ojciec zmarł 31 lipca 1982 roku. Zasłabł w pokoiku miejskiej biblioteki, gdzie jego grupa teatralna miała mieć swoje nowe miejsce spotkań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto