Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jastrzębie-Zdrój, Rydułtowy: Odpowiedzą za śmierć górników w kopalni Jas-Mos

Barbara Kubica
Ludzkie błędy i zaniedbania przyczyniły się do śmierci dwóch górników, którzy w sierpniu ubiegłego roku zginęli w kopalni Jas-Mos po tym, jak doszło tam do wykolejenia podziemnej kolejki - ustalił nadzór górniczy.

- Orzeczenie w tej sprawie jest już gotowe. Teraz czekamy jeszcze, aż prezes Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku przygotuje wnioski karne. Wstępnie szacujemy, że będą one dotyczyły około 20 osób. Są wśród nich szeregowi górnicy, serwisanci oraz pracownicy dozoru - mówi Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Rybniku.

Nie wiadomo, czy osoby odpowiedzialne za wypadek otrzymają mandaty karne, czy zakaz pełnienia funkcji w kopalniach.

- Dostosujemy się do zaleceń nadzoru górniczego. Tak samo zrobiliśmy zresztą zaraz po wypadku, kiedy to komisja kazała nam przeprowadzenie kontroli wszystkich kolejek - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia Jas-Mos.

Fachowcy ze specjalnej komisji, która powołana została po wypadku, ustalili między innymi, że feralna kolejka, która po wykolejeniu przygniotła do ściany dwóch górników, była w złym stanie technicznym.

- Miała niesprawny układ hamulcowy. Co więcej, wiedzieli o tym zarówno jej konserwatorzy, jak i kierownicy robót. Mimo to przewożono na niej ciężkie elementy i to w sposób brawurowy - podkreśla Jolanta Talarczyk.

Do wypadku w kopalni Jas-Mos doszło 16 sierpnia 600 metrów pod ziemią. Pracujący w ścianie górnicy zostali przygnieceni w wyrobisku fragmentem kolejki spalinowej i materiałami, która ona wiozła.

Jeden z górników miał 42 lata, na dole przepracował 20 lat. Drugi był w wieku 29 lat. Jak zapewnia nadzór górniczy, w związku z dużą wypadkowością związaną z transportem zarówno maszyn, jak i ludzi, kontrola tego typu urządzeń będzie dla nich priorytetem.

- Niestety, nadal mamy przypadki, że urobek transportowany przenośnikiem taśmowym jest przesuwany ręcznie albo łopatą i w efekcie górnik zostaje pochwycony przez taśmę i traci rękę albo co gorsza życie - mów Talarczyk.

Fachowcy z WUG ustalili także, że nie było błędów w kopalni Rydułtowy-Anna, gdzie w październiku życie stracił jeden górnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto