Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli kolega z oddziału będzie pijany, nikt premii nie dostanie

Jacek Bombor
Przemieszczanie się górników będzie monitorowane, a bezpieczna praca premiowana
Przemieszczanie się górników będzie monitorowane, a bezpieczna praca premiowana fot. Agnieszka Materna
Premia za bezpieczną pracę i system radiowej identyfikacji załogi przebywającej pod ziemią - tak szefowie Jastrzębskiej Spółki Węglowej chcą poprawić bezpieczeństwo na dole i chronić górników w zagrożonych rejonach. Tyle że wśród górników oba pomysły budzą spore kontrowersje.

System namierzania ludzi pod ziemią został wdrożony w czerwcu, na razie pilotażowo, w kopalni Budryk. Do końca lipca ma być zainstalowany także w Pniówku. Działa na prostej zasadzie: w kasku górnika jest umieszczony mikronadajnik, z którego sygnały odbierają elektroniczne bramki, rozstawione w newralgicznych punktach kopalni. Bramki przesyłają sygnały do komputerów, które lokalizują miejsce pobytu każdego górnika.

- System radiowej identyfikacji pozwala dokładnie śledzić ruchy załogi, a także transportowanych pod ziemią maszyn, materiałów i urządzeń. Dzięki niemu można precyzyjne ustalić, ile osób i w jakim czasie przebywa w zagrożonym rejonie kopalni. To jest bardzo ważne np. w przypadku konieczności wycofania załogi - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ekspertom od górnictwa pomysł się podoba, ale sami górnicy uważają, że sprawa może mieć drugie dno. Bo monitoring pozwoli w każdej chwili określić, gdzie się znajdują - z imienia i nazwiska. Górnicy boją się, że chodzi o to, by ich śledzić.
Potwierdza to jeden ze sztygarów z Pniówka (godzi się na szczerość tylko pod warunkiem, że nie ujawnimy go z nazwiska): - Skończy się siedzenie pod szybem i granie w karty. Albo wcześniejsze wyjazdy na górę.

"Elektroniczny sztygar" ma jednak przede wszystkim wpływać na bezpieczeństwo pracujących na dole ludzi. Od lipca górnicy z kopalń JSW do dbania o własne bezpieczeństwo są zachęcani także pieniędzmi. Za "poprawę stanu bezpieczeństwa i higieny pracy" każdy z nich może co miesiąc dostać ekstra premię - do 500 zł. Spółka rezerwuje na to 2 miliony złotych miesięcznie.

Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo w rządzie Jerzego Buzka, nie zostawia na tym pomyśle suchej nitki. - Można oceniać wyniki pracy, a nie bezpieczne zachowania. To może prowadzić do fałszowania statystyk wypadkowości - ostrzega Markowski.

Górnicza premia za rozum

Według osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pracy w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wprowadzenie systemu radiowej identyfikacji załogi przebywającej pod ziemią pozwoli na uniknięcie sytuacji, jaka miała miejsce na przykład kilka miesięcy temu w kopalni Rydułtowy-Anna.

Wtedy zasypany został jeden z chodników, a służby ratownicze nie wiedziały, ile osób przebywało w zagrożonym rejonie.

- Obecnie informacje o tym, ile osób pracuje w danym rejonie, posiada na dole sztygar, który zazwyczaj zapisuje dane w swoim notatniku. Ale nie zawsze górnicy przestrzegają przepisów. Czasami wchodzą tam, gdzie nie powinni, więc w razie wypadku trudno określić ich położenie - wyjaśniają eksperci od BHP.

Nowy system będzie zapobiegał takim sytuacjom. Na dole kopalni - w miejscach uznanych za zagrożone - umieszczane są elektroniczne bramki, które odbierają sygnał wysyłany przez maleńkie nadajniki (TAG), umieszczone w lampach górników lub przyczepione do transportowanego urządzenia. Gdy pracownik przejdzie pod taką bramką, momentalnie zostanie zarejestrowany w komputerze.

W czerwcu system wprowadzono w Pniówku, a od tego miesiąca specjalne czujniki będą monitorowały transport urobku na dole w kopalni Budryk.

- W przypadku materiałów oraz urządzeń sprowadzanych na dół kopalni, system pozwala śledzić trasę ich transportu i zapobiega kolizjom. Jeśli zda egzamin, zostaną nim objęte wszystkie kopalnie spółki - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Cały system radiowej identyfikacji jest oparty na technice światłowodowej.

- Ten system monitoringu to ogromny skok technologiczny i przyszłość wszystkich kopalni. Jeśli przejdzie pomyślnie kilkumiesięczne próby, ogłosimy przetarg na jego zakup. Będzie oczywiście uruchamiany etapami, poczynając od miejsc najbardziej zagrożonych, do których należy zaliczyć rejony, w których mogą występować tąpania, wyrzuty metanu i skał, a także wyrobiska o dużej metanowości i miejsca o wzmożonym ruchu załogi - podkreśla Jerzy Dzierżęga, zastępca dyrektora zespołu energomechanicznego JSW.

Przy bramkach montowane będą dodatkowo ekrany ciekłokrystalityczne, na których przekazywane będą załodze informacje np. o konieczności wycofania się w przypadku pojawienia się niebezpieczeństwa w wyrobisku, albo o zakazie wchodzenia do określonych stref.

Pomysł podoba się ekspertom górniczym.

Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku uważa, że system może poprawić bezpieczeństwo na dole. - Ale na razie to tylko testy, zobaczymy, jak pomysł sprawdzi się w realnych warunkach na dole - mówi Schinohl.

Elektroniczny dozorca ma jednak przede wszystkim wpływać na bezpieczeństwo pracujących na dole ludzi. Od tego miesiąca górnicy JSW będą dodatkowo finansowo motywowani do bezpiecznej pracy - mogą liczyć na ekstra premię w wysokości do 500 złotych. W puli są dwa miliony złotych miesięcznie. To pieniądze przekazywane na fundusz BHP.

- Pracownicy muszą być przekonani do tego, że opłaca się zachowywać bezpiecznie, bo to oni mają największy wpływ na bezpieczeństwo swoje i innych. Chcemy ich do tego zmotywować różnymi sposobami, między innymi poprzez odpowiedni system płac i premiowania - podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes JSW.

Zgodnie z przyjętym regulaminem, prawo do premii przysługuje pracownikom zatrudnionym na stanowiskach robotniczych pod ziemią i w zakładach przeróbczych, a także dozorowi, jednak nie wyżej sztygara oddziałowego. I tak pracownicy oddziałów wydobywczych, przygotowawczych i zbrojeniowo-likwidacyjnych tracą prawo do premii, gdy w ich oddziale w ocenianym miesiącu miały miejsce dwa wypadki lub więcej, gdy miał miejsce wypadek ciężki, śmiertelny czy też zbiorowy. Jeden wypadek przy pracy powoduje obniżenie premii o połowę. W pozostałych oddziałach do utraty dodatkowej premii wystarczy jeden wypadek.

- Premii z funduszu BHP nie będą również dostawać pracownicy oddziałów, w których choćby jedna osoba podjęła pracę w stanie nietrzeźwym lub będąc pod wpływem środków odurzających oraz pracownicy, którzy stawili się do pracy w takim stanie. Tracą ją także za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy, gdy otrzymali karę regulaminową za nieprzestrzeganie przepisów BHP lub po udowodnieniu, że z winy konkretnego pracownika doszło do zatrzymania robót lub pracy maszyn i urządzeń - wylicza Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Te warunki bardzo nie podobają się związkowcom, którzy uznali, że nowy system to dodatkowe pieniądze dla górników, ale też potencjalne źródło patologii.

- Nie podoba nam się zwłaszcza odpowiedzialność zbiorowa. Bo w takim zakładzie jak kopalnia każdemu na głowę może spaść kawał skały, a bez premii będzie cały oddział. Boimy się też tego, że ludzie zaczną po prostu ukrywać wypadki, żeby nie stracić pieniędzy - mówi Piotr Szereda, przedstawiciel Reprezentatywnego Porozumienia Związków Zawodowych JSW, reprezentującego ponad 90 proc. załogi.

Szefowie spółki mają na to gotową odpowiedź: Ufają dozorowi, który ma takie przypadki wyłapać, a winnych surowo ukarać.

- Za ukrywanie wypadków z powodu obawy przed utratą premii grozi odebranie jej na trzy miesiące - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Władze największej spółki węglowej w Europie, Kompanii Węglowej, w inny sposób starają się namawiać pracowników do bezpiecznych zachowań.

- Premii nie ma, ale organizujemy różne konkursy BHP. Do wygrania są atrakcyjne nagrody rzeczowe i pieniężne - informuje Zbigniew Madej, rzecznik KW.

To krok wstecz
Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki

Pomysł dawania premii za bezpieczną pracę nie podoba mi się. To krok wstecz. Takie premie istniały w górnictwie w PRL-u, aż do lat 90. Zostały zniesione, bo jak można oceniać bezpieczną robotę? To może prowadzić najpierw do asekuranctwa, a później do fałszowania statystyk wypadkowości. A to bardzo niebezpieczne. Pracowałem w kopalniach 29 lat, od górnika do dyrektora, i pamiętam, że takie sytuacje się zdarzały. Można premiować za wynik ekonomiczny, postęp robót, ale nie za bezpieczeństwo. Przecież praca zgodna z zasadami BHP to podstawowy obowiązek każdego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto