Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

JSW: co zrobiono w kopalniach po wypadku w kopalni Zofiówka? Czy górnicy są bezpieczniejsi? [SZCZEGÓŁOWY RAPORT]

Jacek BOMBOR
JSW: raport po wypadku w kopalni Zofiówka
JSW: raport po wypadku w kopalni Zofiówka Jacek Bombor
JSW: co zrobiono w kopalniach po wypadku w kopalni Zofiówka? Czy górnicy są bezpieczniejsi? [RAPORT] Poniżej przedstawiamy obszerny raport z działań, jakie Jastrzębska Spółka Węglowa podjęła po tragicznym wypadku z 5 maja w kopalni Zofiówka, gdzie zginęło 5 górników.

JSW: co zrobiono w kopalniach po wypadku w kopalni Zofiówka? Czy górnicy są bezpieczniejsi? [RAPORT]

We wszystkich kopalniach JSW powstaje niezawodny system łączności, a już w pierwszym kwartale 2019 roku każdy pracownik kopalni będzie monitorowany – będzie wiadomo gdzie jest, kim jest, a także będzie można odtworzyć historię jego przemieszczania na dole. Z kolei ratownicy górniczy pracują w systemie czterobrygadowym – są więc mobilni 24 godziny na dobę - i mają do dyspozycji centralny magazyn z dostępem do wszystkich najważnieszych maszyn i urządzeń, jakie mogą być im potrzebne w nagłej akcji ratunkowej.

To zmiany, jakie sukesywnie są wprowadzane po tragicznym wypadku w kopalni Zofiówka z 5 maja
(gdzie zginęło 5 górników) we wszystkich kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Analizę tego, co trzeba zrobić, by było bezpieczniej w przyszłości, i co już udało się wdrożyć, zaprezentowali w czwartek, 29 listopada, szefowie Jastrzębskiej Spółki Węglowej z ekspertami Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i Wyższego Urzędu Górniczego.

Przypomnijmy, 5 maja, w sobotę w kopalni doszło do potężnego wstrząsu 900 metrów pod ziemią. Aparatura pomiarowa w kopalni wskazywała, że ten rejon jest...słabo zagrożony tąpaniami. Tymczasem o godzinie 10.58 wystąpił potężny wstrząs, w rejonie skrzyżowania chodnika H-10 i H4, który spowodował tąpnięcie.

W efekcie obudowa w tych wyrobiskach zostałą dosłownie zmieciona
– wypiętrzony spąg (podłoga w kopalni – red.) spowodowała, że przepustowość wyrobiska zmniejszyła się miejscami do zaledwie kiludziesięciu centymetrów, a miejscami w ogóle nie było prześwitu! Ilośc powietrza doprowadzanego lutnociągiem spadła z 2500 m3 na minutę do ok. 150 m3. W wyniku wstrząsu doszło do zniszczenia gazometrii automatycznej i w wyrobiskach i systemu sejsmoakustycznego. Wstrząs spowodował uwolnienie znacznych ilości metanu, czujnik metanometrii zanotował stężenie o maksymalnej wartości 62 procent.


Skutkami wstrząsu zostało objętych 9 pracowników pracujących w chodniku H-10, którzy doznali obrażeń. Dwóch pracowników znajdujących się na wlocie i wylocie rejonu zostało poturbowanych, ale wyszli o własnych siłach. Pozostali pracownicy przemieszczali się w tym czasie chodnikiem H10 w kierunku stanowiska odpalania ładunków wybuchowych. Tylko dwóm udało się dojść do miejsca, w którym obudowa nie była zniszczona i tam oczekiwali na pomoc – w końcu ratownicy ich ewakuowali. Niestety, pięciu pozostałych pracowników nie miało tyle szczęścia. Trzech zostało przygniecionych elementami wyrobiska i obudową.
- W pierwszych 48 godzinach dotarliśmy do dwóch osób z najcięższymi obrażeniami. To była olbrzymia siła, oni mieli najpoważniejsze obrażenia mechaniczne. Proszę sobie wyobrazić, że w miejscu, gdzie przebywali, na końcu wyrobiska siła wypchnęła ważący 50 ton kombajn chodnikowy i uderzyła nim o strop. W takich warunkach człowiek nie miał szans – mówił prezes Zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomia, Piotr Buchwald.



Kolejnych dwóch pracowników utraciło przytomność na skutek przebywania w atmosferze niezdatnej do oddychania. Dość powiedzieć, że ilość metanu wurzuconego w przeciągu 5 dni to 522 tysiące metrów ! Temperatury w czasie akcji ratowniczej sięgały 30 stopni i więcej. W takich warunkach - zgodnie z przepisami - jeden zastęp pracujący na dole musiał być zabezpieczony przed dwa kolejne.

W wielodniowej, wycieńczającej akcji brały udział 334 zastępy ratownicze! - Mam 37 letnie doświadczenie, to była najtrudniejsza akcja ratownicza w historii – przyznał Buchwald.


Zniszczone w wyniku wstrząsu wyrobiska kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju zostały odizolowane od pozostałej części kopalni specjalnymi tamami bezpieczeństwa. Z zamkniętej tam ściany planowano wydobyć 380 tysięcy ton węgla. Formalnie zakończono trwającą dwa tygodnie akcję ratowniczą w kopalni, 19 maja.


Prezes JSW Daniel Ozon poinformował o pomocy dla czterech wdów górniczych i narzeczonej piątego. Bardzo szybko wypłacono im odszkodowania, premier przyznał im i dzieciom renty specjalne.

- Choć zdajemy sobie sprawę, że ma takich kwot, które są w stanie zrekompensować życie ludzkie i traumę rodzin, które straciły bliskich. Dodatkowo rodziny zostały objęte pomocą psychologiczną, cały czas pod nią pozostają, zorganizowaliśmy rodzinom także wyjazd terapeutyczny. Pierwszy odbył się latem, drugi właśnie organizujemy, jest planowany wyjazd na pierwszy kwartał 2019 roku – poinformował prezes JSW. Co ważne, spółka zaproponowała wszystkim wdowom pracę. - I panie z tej formy pomocy skorzystały – mówił Ozon.




Po wypadku wyciągnięto wnioski. Podjęto decyzję o utworzeniu centralnego magazynu ratowniczego, gdzie w razie akcji ratownicy szybko będą mieli do dyspozycji sprzęt. Biorąc pod uwagę rozległość działalności, obszar obejmujący kilkadziesiąt kilometrów, zdecydowano o rozbudowie infrastruktury łączności – zarówno na dole, jak i na powierzchni nie będzie już łączności analogowej, tylko supernowoczesna, cyfrowa.
- Przetargi o zakupie światłowodów i urządzeń telekomunikacyjnych są już wdrażane. Podjęliśmy decyzję o zakupie i przeszkoleniu załóg ratowniczych z nowego, znacznie lepszego systemu łączności i identyfikacji pracowników. Nowy system jest testowany w kopalniach – wyjaśnia prezes Ozon.


Lokalizacja pracowników ma odbywać się w czasie rzeczywistym,
z możliwością dokładnego śledzenia rozmieszczenia pracowników w rejonach zagrożonych. System monitoringu i lokalizacji będzie pracował w oparciu o infrastrukturę sieci światłowodowej. Powstaje też osobny system łączności bezprzewodowej w oparciu o technologię kabla cieknącego (promieniującego) we wszystkich zakładach.
- Taką akcję możemy przyrównać do warunków wojennych. Na nowoczesnym polu walki łączność jest kluczowa i musi działać bez zarzutu i nowe rozwiązania pozwolą to zagwarantować. Mamy dwa systemy łączności radiowej, teraz zmieniamy je na wersję cyfrową. Już założono 115 kilometrów kabla cieknącego, przed nami zakup 240 kilometrów – wyjaśnia Artur Dyczko, zastępca prezesa JSW ds strategii i rozwoju. Jeśli chodzi o system światłowodowy, potrzebny do monitoringu i identyfikacji, 120 km już jest założonych w kopalnich, kolejnych 170 km też już kupiono i wkrótce będą montowane.



W pierwszym kwartale 2019 ma być już w kopalniach działająca technologia która bardzo prezycyjnie pozwoli znaleźć każdego pracownika na dole. Niestety nadajniki w lampach są zawodne – w Zofiówce był kłopot, aby ich ustalić gdzie są ranni, ani nie można było ustalić, o których pracowników chodzi.

- Nowy system pozwala niejako w czasie rzeczywistym pokazać, gdzie się który konkretnie pracownik znajduje, ale też pozwoli odtworzyć, gdzie przebywał w danej chwili, godzinie, pozwoli odtworzyć historię jego położenia – wyjaśnia Artur Dyczko.


Zmiany objęły też funkcjonowanie Kopalnianych Stacji Ratownictwa Górniczego. Ratownicy pracują w systemie czterozmianowym, są więc 24 na dobę mobilni. Mają zostać wyposażeni m.in. w nowoczesny sprzęt termowizyjny lub inny do prześwietlania wyrobisk. Takie urządzenia już są testowane na dole. Dodatkowo dyspozytorzy ruchu mają zostać doposażeni w system umożliwiający symulację zmian w wentylacji kopalni. Narzędzie to umożliwia prowadzenie akcji ratowniczej w pierwszym jej etapie.

Po doświadczeniach podczas akcji ratunkowej w Zofiówce podjęto również decyzję o rozpoczęciu testów nowych aparatów ratowniczych i wybraniu tych najlepszych dla ratowników JSW. Obecnie stosowane aparaty są co prawda jednymi z najnowocześniejszych na świecie, niemieckiej firmy, ale w warunkach małego prześwitu nie zawsze się sprawdzały. Trzeba było je pchać przed sobą, obok siebie, za plecami. To nastręczało sporo kłopotów, zdarzało się, że ratownicy klinowali się na dole.

Firma zwróciła się do producentów, czy byliby w stanie stworzyć mniejszy aparat ratunkowy,
który być może będzie pozwalał odychać w atmosferze niezdatnej nie cztery godziny, a dwie, ale pozwoli pracować ratownikom w tak ekstremalnych warunkach.


Przypomnijmy, katastrofę prześwietlała komisja WUG złożona z 35 specjalistów, ustalono, że akcja ratownicza przebiegałą sprawnie. W efekcie tąpnięcia około 800 metrów wyrobisk podziemnych uległo zniszczeniu, a ok. 3 km zostały wyłączone z użytkowania. Niestety, dostępne urządzenia pomiarowe i elektroniczne nie dają szans na przewidzenie takiego wstrząsu, tak jak nie da sie przewidzieć trzęsienia ziemi. Być może środowisku naukowemu uda się wypracować lepsze, skuteczniejsze metody.
- Mamy taką nadzieję, współpracujemy ze środkowiskiem naukowym i być może uda się w najbliższym czasie przygotować nowe, skuteczniejsze metody przewidywania takich zjawisk – mówił podczas konferencji Zbigniew Rawicki z Wyższego Urzędu Górniczego.
emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto