Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ma w mieszkaniu tysiące dzwonków. Chce reaktywować muzeum [FOTO, WIDEO]

Bartosz Wojsa
Kolekcjoner z Jastrzębia: tysiące dzwonków w mieszkaniu
Kolekcjoner z Jastrzębia: tysiące dzwonków w mieszkaniu Bartosz Wojsa
Kolekcjoner z Jastrzębia: tysiące dzwonków w mieszkaniu. Były górnik, Krzysztof Zagaja, "zasypał" nimi dwa pokoje. Chce, by znalazły godne miejsce na przechowanie, więc postanowił reaktywować muzeum dzwonków w Jastrzębiu-Zdroju. Pomogą mu w tym władze miasta. Zobaczcie zdjęcia i wideo!

Kolekcjoner z Jastrzębia: tysiące dzwonków w mieszkaniu

Zaczęło się niewinnie. Podczas wakacji w Dynowie, na których Krzysztof Zagaja był z rodzicami, jego tata postanowił kupić mu gliniany dzwoneczek. To wystarczyło, by z biegiem lat zaszczepić w mieszkańcu Jastrzębia-Zdroju prawdziwą miłość do zbierania dzwonków.

Jego kolekcja się powiększała, a dziś osiąga blisko 5 tys. eksponatów. To dzwonki z całego świata, z podróży, od przyjaciół i nieznajomych, od innych kolekcjonerów, zabytkowe, białe kruki. Można by wymieniać w nieskończoność. Wydawałoby się: niewinna pasja. A jednak zbiór wart jest łącznie... kilkaset tysięcy złotych.

Zawsze coś zbierał, jest kolekcjonerem
Krzysztof Zagaja to mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju o wielu pasjach. Kocha muzykę i sport, od dziecka bawił się również w kolekcjonera. Miłość do zbieractwa została mu do dziś. - Zawsze coś zbierałem, mam kolekcję 3 tys. monet z całego świata. Były też kiedyś pocztówki – wspomina w rozmowie z DZ.

W końcu w jego życiu pojawiły się dzwonki. Jak mówi, zupełnie przypadkowo. W lipcu 2007 roku wybrał się razem z rodzicami do Dynowa (woj. podkarpackie), gdzie jego ojciec kupił mu w osiedlowym sklepiku pamiątkę. - Był to zwykły, gliniany dzwonek z herbem Dynowa, z wołem i rogami. To wtedy jeszcze nic nie wróżyło, po prostu pamiątka od taty – mówi Krzysztof.

Niewiele jednak wystarczyło, by niewinny prezent od taty sprawił, że jastrzębianin zacznie nałogowo zbierać dzwonki z całego świata. W 2008 roku kupił kolejny w Egipcie, porcelanowy. Rok później już wiedział, że z wakacji przywiezie sobie kolejny dzwonek. Tunezja, Turcja, Hiszpania – w akcję zaangażowali się jego koledzy z pracy, którzy przywozili mu dzwonki z wakacji, na które wybierali się ze swoimi rodzinami.

- Wtedy uzbierała mi się już pokaźna sumka 40 dzwonków - wspomina jastrzębianin. Był dumny z tego, co uzbierał. Wyeksponował dzwonki na haczykach, porozwieszał w mieszkaniu. - Każdy miał inny dźwięk, wygląd, formę. I wtedy mówię do swojej żony Barbary: będę je zbierał – przyznaje.

Przełom nastąpił w 2010 roku, kiedy Krzysztof jeszcze mocniej zaczął interesować się dzwonkami. Kolekcja stopniowo się powiększała, jednorazowo zbiór 200 dzwonków odsprzedał mu na przykład mieszkaniec Przeworska.

Zaraz, zaraz. Kto to będzie sprzątał?
Gdy przywiozłem kolekcję z Przeworska, żona od razu zapytała: „ciekawe, kto to będzie sprzątał!”. Wtedy miałem już w domu około 400 dzwonków. Zawsze sam dbałem o swoje rzeczy, więc tak było też tym razem. Ostatnio całą kolekcję blisko 5 tys. dzwonków sprzątałem przez tydzień. Jak jeszcze nie były w szklanych gablotkach, to przynajmniej raz w miesiącu musiałem ścierać kurz. Teraz wystarczy raz na pół roku. Trzeba ubierać białe rękawiczki, bo wiele z dzwonków jest z porcelany – tłumaczy Krzysztof.

Jastrzębianin mieszka na co dzień w bloku na jednym z miejskich osiedli. Przeznaczył dwa pokoje w mieszkaniu na dzwonki. - Obawiałem się, czy żona pozwoli mi zagospodarować na to drugi pokój, ale na szczęście się zgodziła - śmieje się.

Polska, Anglia, Irlandia, Belgia, Niemcy, Szwecja, Tajlandia, Meksyk – pan Krzysztof kupował zbiory dzwonków od dawnych kolekcjonerów. Kupował też dzwonki od Polaków mieszkających poza granicami kraju, sam też jeździł na różne targowiska i inne spotkania, na których mógł kupić dzwonki. - To są ludzie, którym na przykład zmarł małżonek-kolekcjoner i chcą, by ktoś zadbał o jego kolekcję. Przy takich spotkaniach leją się łzy, bo te dzwonki wiążą się z pięknymi wspomnieniami – mówi.

A warto zaznaczyć, że pan Krzysztof historię niemal każdego dzwonka zna na pamięć. Gdy odwiedził go nasz dziennikarz, z łatwością brał do dłoni dzwonek i przytaczał jego historię. Ten najważniejszy, który dostał od ojca w Dynowie, do dziś leży w gablotce, specjalnie oznaczony (co widać na zdjęciu powyżej, z prawej strony).

Jeden dzwoneczek z Polski, typowy upominek, kosztuje około 10 złotych. Pan Krzysztof ma w swoich zbiorach jednak dzwonki, które – jednorazowo – kosztują nawet kilka tysięcy złotych.

- To wtedy jest dzwonek wyjątkowy, biały kruk, zabytkowy. Mam na przykład dzwonek z 1880 roku, dzwonek marynistyczny albo z Duńskiej Floty Królewskiej czy dzwonek wiktoriański. To takie perełki – mówi pan Krzysztof. Jego kolekcja jest warta dziś kilkaset tysięcy złotych. - Poznałem wielu wspaniałych ludzi i świetne, piękne historie - puentuje pan Krzysztof.

Reaktywuje muzeum dzwonków w mieście
Do 2008 roku w Jastrzębiu-Zdroju funkcjonowało muzeum dzwonków, należące do ks. Antoniego Łatko. Jego kolekcja obejmowała ponad 2,7 tys. eksponatów. Kiedy ksiądz zmarł, kolekcję przeniesiono do Warszawy. Teraz zajmuje się nią zakon sióstr Loretanek, a muzeum w Jastrzębiu zlikwidowano. Krzysztof Zagaja chce je reaktywować.

- Nie widziałem kolekcji księdza Łatko, próbowałem kontaktować się z siostrami, ale pozostało to bez odzewu. Wiedziałem jednak, że będę dążył do tego, by ponownie stworzyć muzeum w Jastrzębiu. Chce się dzielić tym szczęściem - mówi jastrzębianin.

Jego kolekcję chętnie obejrzał ks. prałat Bernard Czernecki, który był pod jej wielkim wrażeniem. Podobnie, jak prezydent Anna Hetman, która niedawno odwiedziła jastrzębianina w jego mieszkaniu. - Odzew był automatyczny: odnawiamy muzeum. Teraz szukamy pomieszczenia na te dzwonki, zakładamy odpowiednie stowarzyszenie. Mostów do pokonania jest jeszcze sporo, ale mam nadzieję, że muzeum uda się ponownie otworzyć - mówi pan Krzysztof.

Obecnie jastrzębianin jest na emeryturze, na którą przeszedł w 2015 roku. Wcześniej pracował jako górnik dołowy w kopalni Zofiówka, skorzystał z możliwości przejścia do SRK. Prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem. Jego żona, Barbara, oraz dzieci – córka Dorota i syn Dawid – mocno go wspierają. - Bardzo im za to dziękuję - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto