Są młodzi, zadbani, wysportowani. Często kosztuje ich to niemałe pieniądze i sporo wylanych potów na siłowni. A wszystko po to, żeby zadowolić kobiety. Jedni traktują swoje zajęcie z przymrużeniem oka, inni - całkiem poważnie.
Cuba z Warszawy tańczy odkąd pamięta. W dzieciństwie inspirował się Michaelem Jacksonem. Trenował taniec towarzyski, potem trochę hip hop. Na pomysł, żeby zostać polskim chippendales wpadł oglądając w telewizji program „Sextet”.
- Miałem wtedy chyba 15 lat, taniec towarzyszył mi od zawsze. Pomyślałem, dlaczego ja nie miałbym robić czegoś takiego? - wspomina. - Oczywiście byłem wtedy jeszcze na to za młody i za chudy, ale to w głowie mi gdzieś zostało - dodaje.
Do pomysłu wrócił na studiach w Krakowie. Kolega dla żartu zamieścił w internecie ogłoszenie i po dwóch dniach odezwał się menadżer jednego z klubów.
- Pamiętam to do dziś, to był klub Rdza na Rynku w Krakowie. Poszliśmy we dwóch z kolegą, daliśmy występ, a po wszystkim podeszła do mnie kobieta, której spodobało się jak tańczę i zaproponowała mi występy w swoim lokalu. Tak się zaczęło - uśmiecha się warszawiak.
Cuba tańczy i rozbiera się dla kobiet już 10 lat. Studia skończył, z zawodu jest dziennikarzem. Od poniedziałku do piątku pracuje jako przedstawiciel w dużej firmie farmaceutycznej. Kilka klientek kojarzy go z jego występów, ale stara się nie rozmawiać z nimi o swojej drugiej „profesji". Sam nie wie, jak długo jeszcze będzie łączył taniec erotyczny z posadą w korporacji.
- Kiedyś obiecałem sobie, że tylko do trzydziestki i potem przestaję. Ale wciągnęło mnie i tańczę dalej - wzrusza ramionami. To też, jak przyznaje, forma bardzo dobrego zysku.
Jak jest dobry miesiąc, to polecany tancerz z samych występów jest w stanie wyciągnąć nawet 10 tys. zł. A każdy ma przecież jeszcze inne źródło dochodu.
Stanisław „Angelo" Kęcerski na konkurs do Katowic przyjechał z Łodzi. To jego pierwszy występ tutaj. Przygotowywał się do niego prawie dwa miesiące. Swoje zajęcie traktuje niezwykle poważnie. W przyszłości chciałby otworzyć agencję rozrywkową.
- Poszerzyć zakres swoich usług o organizację różnych eventów, wideofilmowanie, wynajmowanie limuzyn, może otworzyć nawet swoją restaurację - wybiega w przyszłość.
Pracuje sam, bo tak bardziej się opłaca i nie musi podpisywać umów na wyłączność. Ale nie zawsze tak było. Zanim zaczął tańczyć dla pań, imał się różnych zajęć - malował, pracował w sklepie.
- Kiedyś kolega zapytał mnie: co chciałbyś w życiu robić? Ja odpowiedziałem, że tańczyć. Na to on: to rób to - wspomina.
Stanisław posłuchał rady, znalazł agencję zatrudniającą tancerzy egzotycznych i zaczął występować. Tańczy i rozbiera się od sześciu lat, występuje na imprezach panieńskich, osiemnastkach, imprezach z okazji Dnia Kobiet, a raz dawał pokaz nawet... 60-letniej solenizantce. Od czterech uczy się jeszcze w szkole tańca. W tygodniu prowadzi zajęcia fitness, jest instruktorem zumby i masażystą.
Adama z Sosnowca wypatrzyła pięć lat temu grupa tancerzy erotycznych na imprezie w Mielnie.
- Spodobało im się, jak się ruszam i zaproponowali mi, żebym przyjechał do Warszawy i spróbował swoich sił w klubie - opowiada. Nie zastanawiał się długo, pojechał do stolicy, wystąpił w klubie raz, drugi i tak zaczął jeździć co tydzień.
Choreografia?
- Zawsze jest mile widziana w tańcu, ale ja lubię improwizować - mówi o swoich przygotowaniach do występów.
W tygodniu jest menadżerem i instruktorem na siłowni. Nie ma więc kłopotu z utrzymaniem formy. Taniec egzotyczny, to jak mówi, to dla niego połączenie dobrej zabawy z dobrym zarobkiem. A jak długo jeszcze będzie go to bawić?
- Sam nie wiem, mam 26 lat. Chyba będę występował dopóki nie poznam swojej przyszłej żony - zastanawia się. - Tak, wtedy będę się rozbierał już tylko dla niej - dodaje.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?