Mirosław Juraszczyk, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju powiedział nam, że od kiedy pracuje w komendzie, z taką ogromną tragedią na terenie miasta się nie spotkał. – Odkąd istnieje nasza komenda, nigdy nie odnotowaliśmy tak tragicznego w skutkach pożaru.
Tragiczny pożar w Jastrzębiu-Zdroju RELACJA i ZDJĘCIA
Przypomnijmy w pożarze domu jednorodzinnego w Ruptawie przy ul. Zdziebły, do którego doszło w nocy, w miniony piątek, zginęło 5 osób. 40-letnia kobieta i jej czwórka dzieci w wieku: 4,10,13 i 18 lat.
Znamy wstępne wyniki sekcji zwłok ofiar pożaru
Wiem jak to jest, kiedy odnajduje się martwe dzieci. W tym przypadku strażakom towarzyszyła nadzieja i jestem przekonany, że robili wszystko żeby je odnaleźć, tak jakby szukali własnych. Matka też była młodą kobietą, większość z nas ma przecież żony w tym wieku. Później było oczekiwanie i wiara, że może przeżyją, choć rokowania były bardzo nikłe. Wbrew pozorom, dymy i gazy pożarowe zabijają błyskawicznie. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się z pożaru uratować chłopaka.
- Jak jechaliśmy na akcję, nie wiedzieliśmy właściwie czy w środku są jakieś osoby. Wiedzieliśmy, że jest pożar domu jednorodzinnego. Na miejscu okazało się, że w środku jest cała rodzina – wspomina młodszy aspirant Mirosław Stabla, który brał udział w interwencji w Ruptawie. – Mieliśmy kłopot, żeby wejść do środka. Ja z kolegą ściągnąłem chłopaka, który stał przy oknie po drabinie. Potem przez okno weszliśmy do środka. Reszta siłowała się z antywłamaniowymi drzwiami, żeby dostać się do środka od drugiej strony – relacjonuje strażak. - Najpierw znieśliśmy dziewczynę, okazało się, że już nie żyła. Potem dowiadywaliśmy się o kolejnych ofiarach. Dla nas to też jest przykre, bo zawsze dajemy z siebie wszystko, żeby uratować ludzi. Nie jesteśmy bez serca. Spotykam się z różnymi sytuacjami, w różnych akcjach brałem udział, ale takiej tragedii nie pamiętam – dodaje Miroslaw Stabla.
Strażak dodaje, że chłopakiem od początku zajęli się koledzy, którzy rozmawiali z nim i wspierali. 17-latek mówił, gdzie może przebywać reszta członków rodziny.
- Najgorzej zniósł to chyba ojciec, który przyjechał do domu, jak już odbywały się reanimacje na zewnątrz domu. Biegał,chciał pomóc, a potem z tych nerwów chyba zasłabł i też pojechał do szpitala - relacjonuje młodszy aspirant Stabla.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?