Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces Dariusza P. z Jastrzębia: Chciał kupić polisy na życie dla dzieci i wysyłał maile randkowe

Katarzyna Śleziona-Kołek
Proces Dariusz P z Jastrzębia: Kolejni świadkowie zeznawali w procesie Dariusza P., oskarżonego o celowe podpalenie swojego domu w Jastrzębiu-Ruptawie 10 maja 2013 roku, w wyniku którego zginęła jego żona i czwórka dzieci. Ocalał jedynie jego syn Wojtek. W piątek, 11 grudnia w Sądzie Okręgowym w Gliwicach Ośrodka Zamiejscowego w Rybniku zeznawali: agentka ubezpieczeniowa, od której Dariusz P. chciał kupić polisy na życie dla czworga dzieci, pracownica z biura doradztwa podatkowego, której Dariusz P. wysyłał maile z portali randkowych i jeszcze doradca podatkowy. Kolejna rozprawa odbędzie się w środę, 23 grudnia o godz. 9.30 w sądzie w Rybniku.

Proces Dariusza P. z Jastrzębia: Chciał kupić polisy na życie dla dzieci i wysyłał maile randkowe

- Podczas jednego z moich dyżurów, 29 marca 2013 roku, a był to Wielki Piątek, zadzwonił do mnie pan i powiedział, że jest zainteresowany zakupem polisy na życie dla dzieci. Ja stwierdziłam, że może pomylił pojęcia i że chodzi mu o polisę ubezpieczeniową posagową dla dzieci. A on powiedział, że interesuje go polisa na życie i że ma czwórkę dzieci. Rozmawiając telefonicznie z panem nie mówiłam o całym zakresie ubezpieczenia i chciałam się z nim spotkać, aby omówić szczegóły. Gdy powiedział, że chodzi o polisę dla czwórki dzieci, to powiedziałam, że oddzwonię do niego 2 kwietnia. Tego dnia dzwoniłam dwukrotnie, ale nie odbierał. W kwietniu zadzwoniłam może jeszcze z dwa, trzy razy i też nikt nie głosił się na telefon, ani sam nie dzwonił. Dopiero pod koniec maja, na krótko przez Bożym Ciałem, bo w tamtym roku tak to święto wcześniej wypadało, w końcu pan odebrał telefon, ale stwierdził, że sprawa jest już nieaktualna. Powiedział, że jego rodzina spłonęła w pożarze domu - opowiadała przez sądem w Rybniku 11 grudniaagentka ubezpieczeniowa, od której Dariusz P. chciał kupić polisy na życie dla czworga dzieci.

Te słowa: "moja rodzina spłonęła w pożarze domu" wypowiedziane przez Dariusza P. wzbudziły niepokój u agentki. - On powiedział to takim tonem, jakbym odkurzacz chciała mu wcześniej. Nie było tam emocji. Jednak potem pomyślałam, że może ten człowiek jest w wielkim szoku, na lekach psychotropowych i dlatego tak mówi - mówiła agentka ubezpieczeniowa, którą zdziwiło jeszcze to, że oskarżony dzwoniąc do niej 29 marca 2013 r. znał nazwę produktu - polisy na życie dla dzieci.

Polisa na życie, którą był zainteresowany oskarżony, mogła być wykupiona dla dziecka, które ukończyło 5. rok życia. Najmłodsze z dzieci Dariusza P. miało wówczas cztery latka.

Podczas rozprawy 11 grudnia zeznawali również: pracownica z biura doradztwa podatkowego oraz doradca podatkowy. Z tym ostatnim Dariusza P. łączyły kontakty czysto zawodowe i współpraca, jak to określił doradca podatkowy, "od 2009 lub 2010 roku".

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Z kolei pracownica z biura doradztwa podatkowego zajmowała się sprawami podatkowymi Dariusza P. Kontaktowała się z nim głównie mailowo i telefonicznie. - W mojej pamięci szczególnie zapadła rozmowa, kiedy pan poinformował mnie o śmierci najbliższych i jego wizyta w moim gabinecie. Złożyłam mu kondolencje, a on powiedział, co się stało. Zaskoczył mnie w tych jego słowach brak emocji i... późniejsze maile z portali randkowych od tego pana - zeznawała pracownica z biura doradztwa podatkowego.

Skąd wiedziała, że to były maile od Dariusza P. - dopytywał sędzia. Kobieta odpowiedziała, że "skojarzyła maila wcześniejszego Dariusza P. z tym, z jakiego dostawała wiadomości z portali randkowych". - Byłam mężatką. Nie czytałam tych maili, kasowałam je. Kilka informacji przekazałam policjantom. Takich wiadomości dostałam może kilka, może kilkanaście - trudno mi powiedzieć - dodawała kobieta, która przyznała również przed sądem, że "nigdy nie prowokowała, nie kokietowała Dariusza P. i nawet myślała, że te wszystkie maile może były do niej pomyłkowo wysyłane".

Pierwszego maila kobieta miała otrzymać jeszcze przed tragicznym pożarem - 4 maja 2013 r. Skąd to wiedziała? Jak zeznała, po zmianie serwerów w biurze natrafiła na takie wiadomości właśnie z taką datą.

Jak przyznała kobieta, po pogrzebie rodziny Dariusza P., miała również znaleźć w skrzynce maila z informacją: "Darek, 41 lat, singiel, Jastrzębie-Zdrój", a ostatniego maila - miała otrzymać 3 listopada 2013 roku z informacją, że "Darek zaprasza do grona znajomych".

Kobietę zaniepokoiła też jeszcze sytuacja pewnego letniego dnia, gdy wychodziła już z biura. Kobieta miała zobaczyć przy samochodzie mężczyznę, który spoglądał na biuro. Jak przyznała, "się wtedy wystraszyła i oznajmiła, że tym mężczyzną mógł być Dariusz P."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto