Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces Dariusza P.: zeznawał przyjaciel rodziny RELACJA

Jacek Bombor
Dariusz P.  jest oskarżony o celowe podpalenie domu, w którym zginęło jego czwórka dzieci i żona
Dariusz P. jest oskarżony o celowe podpalenie domu, w którym zginęło jego czwórka dzieci i żona Jacek Bombor
Darek nie mówił nam o swoich problemach finansowych, oni z Asią byli skryci. Nic nie wiedziałem o polisach na życie, zawartych kilka tygodni przed pożarem – mówił w środę, 23 grudnia, przed sądem w Rybniku Marek P., przyjaciel rodziny oskarżonego Dariusza P., chrzestny jego dwóch dzieci, które zginęły w pożarze: Gosi i Agnieszki.

Darek nie mówił nam o swoich problemach finansowych, oni z Asią byli skryci. Nic nie wiedziałem o polisach na życie, zawartych kilka tygodni przed pożarem – mówił 23 grudnia w środę przed sądem w Rybniku Marek P., przyjaciel rodziny oskarżonego Dariusza P., chrzestny jego dwóch dzieci, które zginęły w pożarze: Gosi i Agnieszki.
Jego zeznania naświetliły dni tuż po pamiętnym pożarze, który w nocy z 9 na 10 maja 2013 roku wedle prokuratury miał zainicjować oskarżony Dariusz P., a który kosztował życie jego czwórki dzieci i żony.

Co pan teraz myśli o tej sprawie, że pana przyjaciel jest oskarżony o multizabójstwo, siedzi na ławie oskarżonych? - Ja w to nie mogę uwierzyć – odpowiadał na dociekliwe zeznania sędziego Ryszarda Furmana świadek.
Wśród znajomych Dariusz P. uchodził za wzór dobrego ojca i męża. – Nigdy nie było między nimi scysji. Widywaliśmy się na urodzinach, na świętach. Wyglądali na dobre małżeństwo. Nigdy nie zauważyłem, by dzieci były karane – opowiadał M.
Dopiero po pożarze okazało się, że P. miał przed nim wiele tajemnic. Nic nie wiedział o polisach na życie, zawarte kilka tygodni przed pożarem. – Gdy rozmawialiśmy o zabezpieczeniu dzieci, mówili tylko, że kupią im działki i to ma im zapewnić przyszłość – mówił.

Czy nie widzi nic nagannego w tym, że pan P., zawarł umowy na życie na dzieci kilkanaście dni przed pożarem? – Nie widzę – mówił świadek.
Feralnego dnia i przez kolejne tygodnie świadek pomagał oskarżonemu jak przyjaciel. Pomagał mu identyfikować zwłoki najbliższych, woził do lekarzy, szpitali, pożyczał samochód, pomagał zabezpieczać zniszczony po pożarze dom. I choć po kilku miesiącach pojawiły się pierwsze medialne spekulacje na temat udziału w pożarze ojca rodziny, nigdy o tym nie rozmawiał z P.
- Po prostu nie miałem chyba odwagi. Ale wtedy P. mówił, że to bezpodstawne pomówienia. Już po aresztowaniu chciałem o to wszystko go zapytać, poprosić o widzenie, ale nie byłem w stanie – mówił.
Czy wiedział, że Dariusz P., pracował nocami, tak jak w dniu pożaru, gdy miał wyjechać z domu o 23 do stolarni w Pawłowicach?
- Nie miałem pojęcia, że pracuje w nocy. Tego dnia mi wyjaśnił, że miał jakiejś pilne zlecenie. A telefonu syna Wojtka, który zauważył pożar, nie słyszał – wyjaśniał.

Sędzia Furman dopytywał, co myśli o sprawie wiedząc, że oskarżony, jego przyjaciel, chciał zmylić tropy, wysyłając do siebie SMS-y pochodzące rzekomo od podpalacza. Czy wiedział, że nie dochowując rocznej żałoby, tak ważnej na śląsku, związał się z inną kobietą, a dwóm innym proponował związek?
- Nie wiedzieliśmy o tych relacjach z innymi kobietami, o których wysoki sąd mówi. Dowiedziałem się o nich z mediów. Nie wiem, nie wiem, co tym myśleć – mówił świadek.
Wyjaśnia, że po pożarze nie zauważył jakichś ekscesów pomiędzy oskarżonym a jego synem, który jako jedyny uszedł z tragedii z życiem. Nie było wzajemnych pretensji, kłótni…
Podczas wczorajszej rozprawy zeznawał także elektryk, który był odpowiedzialny za montaż w domu P. instalacji elektrycznej, zarówno po pierwszym pożarze, który miał miejsce kilka lat wcześniej, jak i po drugim. Oskarżony – przypomnijmy – twierdzi, że mogło dojść do zwarcia instalacji, bo przegryzł ją szczur. Świadek zapewnił, że wszystkie roboty były robione zgodnie ze sztuką i praktycznie wykluczył, aby w tym wypadku zwarcie mogło wywołać pożar.
W sądzie miał zeznawać dzisiaj także Jakub, chłopak Agnieszki, córki Dariusza P., aby rzucić światło na relacje panujące w rodzinie, ale nie stawił się w sądzie. Kolejna rozprawa 22 stycznia.

Przypomnijmy, jak ustalono w toku śledztwa, w nocy 10 maja 2013 roku, w domu Dariusza P. doszło do wybuchu pożaru. Wezwani na miejsce strażacy z palącego się domu ewakuowali zgłaszającego Wojciecha P. oraz 5 kolejnych osób, wobec których ratownicy medyczni podjęli czynności reanimacyjne. Na miejscu zdarzenia lekarz stwierdził zgon Justyny P. (lat 18). Kolejna osoba – Agnieszka P. (lat 4) zmarła w drodze do szpitala. W dniu 11 maja 2013 roku w szpitalu zmarła Joanna P. (lat 40) oraz Marcin P. (lat 9), a w dniu 13 maja 2013 roku Małgorzata P. (lat 13).
Jedynym członkiem rodziny, który nie odniósł żadnych obrażeń był Dariusz P., ojciec dzieci i mąż Joanny P., który w tym czasie miał przebywać w swoim warsztacie w Pawłowicach. W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że to właśnie on jest sprawcą tej zbrodni. Dariusz P. posiadał znaczne zadłużenie w Urzędzie Skarbowym, a także z tytułu obowiązków alimentacyjnych. W okresie bezpośrednio poprzedzającym pożar zawarł szereg umów ubezpieczeń majątkowych i osobistych. Z domu wywiózł także część wartościowych przedmiotów. Część z nich przeniósł do piwnicy.
Jak miało dojść do podpalenia?

W nocy 10 maja 2013 roku, około godziny 1.40, Dariusz P., po opuszczeniu mechanizmów rolet zainstalowanych w oknach swojego domu jednorodzinnego, dokonał jego podpalenia podkładając ogień w 6 miejscach. Biegły z zakresu pożarnictwa stwierdził, że pożar został skutecznie zainicjowany w rejonie szafy, znajdującej się na korytarzu, na kondygnacji piętra. Sprawca do podpalenia używał punktowego inicjatora spalania oraz w niektórych miejscach prawdopodobnie benzyny – czytamy w uzasadnieniu aktu oskarżenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto