Smoczyca Malwina z Jastrzębia na skuterze dojechała nad morze i wróciła. Przeżyła wspaniałą przygodę [FOTORELACJA]
Jastrzębianka Malwina Nowak, znana jako Smoczywa Malwina, w stroju smoka dotarła nad morze na skuterze. Przeżyła niezwykłe przygody, spotkała niesamowitych ludzi, walczyła z bólem, zmęczeniem, ale spełniła marzenie. PRZECZYTAJCIE REPORTAŻ Z PODRÓŻY, ZOBACZCIE RELACJĘ ZDJĘCIOWĄ!
Karimata, namiot, śpiwór, ciuchy, mocna taśma klejąca, scyzoryk, zapałki, sprzęt do nagrywania i w drogę. Wsiadła na skuter w stroju smoka, by przemierzyć 600 km - prosto nad morze. Bez pieniędzy, specjalnych przygotowań, ahoj przygodo! Udało się, Malwina Nowak dotarła do celu i po tygodniu wróciła do Jastrzębia. Podzieliła się z nami tym, co przeżyła na trasie.
Zaprosili na pyszny rosół...
Już na starcie 1 lipca dopingowali ją znajomi, rodzina, sąsiedzi z bloku przy ulicy Zielonej. - Pierwszego dnia założyłam, że przejadę 200 km. Ale nawigacja zaczęła mnie wyprowadzać w ślepe uliczki, zaczęłam panikować, nie ukrywam. W końcu udało mi się ją z pomocą szwagra ustawić tak, żeby nie było kłopotu na trasie - mówi Malwina. Gdzieś pod Częstochową pech: zgubiła jeden z dwóch telefonów. Pożyczony, który miał służyć do robienia dokumentacji. - Dobrze, że miałam w podróży ubezpieczenie - mówi jastrzębianka. Tak minął pierwszy dzień w podróży, koło 19, we wsi Zamoście-Kolonia zapytała, gdzie może rozbić namiot. - Znalazł się plac za stodołą. Zostałam zaproszona na pyszny rosół, prysznic, kilka godzin rozmów. Z rana się spakowałam, podziękowałam za gościnę i dalej w trasę, cel: miejscowość Piątek, gdzie znajduje się geograficzny środek Polski - mówi jastrzębianka.
Weselne poprawiny, ciasto i kamienny sen
Drugiego dnia, gdzieś w centralnej Polsce, zmęczona, głodna, ze skuterem, który zaczął sprawiać kłopoty techniczne, ale nadal jechał, znalazła się na weselnych... poprawinach. - To było w jednym z gospodarstw agroturystycznych. Świetna właścicielka, pytała, dlaczego jestem smokiem - śmieje się 29-latka. - Na poprawinach było super, wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi. Zjadłam ciepły posiłek, ciasto. W pokoju zasnęłam jak zabita, a z rana dosłownie wszystko mnie bolało. Zaczęłam odczuwać skutki podróży - wspomina dziewczyna.
Trzeciego dnia założyła, że dojedzie do Gdańska - przed nią było 250 km
. - Chciałam też dojechać do Malborka, żeby zdobyć zamek. Pomyślałam, że w Krakowie mają smoka wawelskiego, a w Malborku będzie smok z Jastrzębia - śmieje się podróżniczka.
Ale niestety, po przejechaniu 50 km skuter nagle odmówił posłuszeństwa. I znowu gościnni mieszkańcy ruszyli z pomocą.
Poszło sprzęgło, ale mechanik nie wziął za robociznę
- Dopchałam skuter do najbliższego domu, panowie rozebrali skuter. Okazało się, że to jakaś poważniejsza awaria, więc skuter trzeba było załadować na busa i do mechanika. Fachowiec na widok stroju smoka od razu się uśmiechnął. Poszło sprzęgło i kilka innych elementów - zapłaciła tylko za części.
- Mechanik przejrzał skuter i powiedział, że teraz to już na pewno dojadę do Gdańska i że spokojnie wrócę na Śląsk. Więc ruszyłam dalej, po drodze znalazłam ruiny zamku, który znajdował się nad Wisłą, postanowiłam zatrzymać się tam oraz odpocząć i poczekać , aż ochłonę z emocji, z nerwów i stresu.
Po odpoczynku ruszyła w drogę, by koło północy dojechać do Malborka. Znalazła pole namiotowe, rozbiła namiot i niemal natychmiast zasnęła. Z rana, tak jak sobie obiecała, zwiedziła zamek. Przed nią ostatnie 70 km, mimo zmęczenia ruszyła przed siebie. Te ostatnie kilometry były ciężkie. Ale przy wjeździe do Gdańska zaczęła krzyczeć z radości, trąbić. Dotarła na plażę Stogi w środę, cel zatem osiągnięty w cztery dni. Noc spędziła u przyjaciółki, którą ją zaprosiła do siebie. Następnego dnia obowiązkowa kąpiel w morzu, leżakowanie na plaży, odpoczynek.
Obiazd Jastrzębia i gołąbki od sąsiadki
W drogę powrotną ruszyła około 1 w nocy. Walczyła z godzinami, zmęczeniem. Ale szybko o tym zapominała, spotykając się z ludźmi, którzy oferowali nocleg, pomoc. Zapraszali na kawę, chleb, swojskie mleko. W drodze powrotnej na jednej ze stacji benzynowych... odnalazła zagubiony telefon. Ktoś go znalazł i go zostawił na stacji benzynowej. Miasteczko Śląskie, Częstochowa, Bytom. 40 km przed Jastrzębiem znowu ogarnęła ją euforia. Udało się! W sobotę, 7 lipca, wróciła do Jastrzębia.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
tyDZień - informacyjny program Dziennika Zachodniego
Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?