Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawdź stan kładki nad torami

Anna Zielonka, Piotr Sobierajski
Zdjęcia wiaduktu nad torami kolejowymi linii Katowice - Brynów w ciagu ul.Załęska Hałda.
Zdjęcia wiaduktu nad torami kolejowymi linii Katowice - Brynów w ciagu ul.Załęska Hałda. Elżbieta Sowa
W poniedziałek rozpoczęła się kontrola wszystkich kładek dla pieszych w mieście, które przebiegają nad torami i liniami trakcyjnymi. Podobne kontrole w całym województwie chce zarządzić wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. To efekt środowego wypadku w Strzemieszycach Wielkich.

Zginął wtedy 25-letni Marcin S. Mężczyzna szedł po kładce nad torami. Gdy załamała się pod nim spróchniała deska, zahaczył nogą o trakcję, w której płynęło napięcie 3 tys. V.

Nasi internauci przyłączają się do tej akcji i przysyłają zdjęcia obrazujące stan kładek nad torami. Przyślij nam swoje zdjęcie.

- Będziemy sprawdzać stan techniczny wiaduktów nad liniami kolejowymi, gdzie są chodniki dla pieszych, między innymi w ciągu ul. Piłsudskiego w Tworzniu i w Strzemieszycach, przy ul. Jamki - mówi Bartosz Matylewicz z Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej. Kontrolę przejdą także dwie kładki nad linią tramwajową w rejonie ulicy Sobieskiego. W podobnym stanie, jak kładka w Strzemieszycach Wielkich, jest jeszcze kilka innych w mieście, jak choćby ta obok dworca kolejowego w Ząbkowicach. Jest w tak złym stanie, że mieszkańcy tej dzielnicy wolą nadkładać kilka kilometrów, by przejść na drugą stronę miasta tunelem przeznaczonym dla samochodów, a na perony dostają się przebiegając po torach. Przedstawiciele Zakładu Linii Kolejowych w Częstochowie stwierdzili, że konstrukcja jest bezpieczna, bo w ubiegłym roku wymieniono kosztem 18 tys. zł siatki przeciw-porażeniowej oraz ubytki w podłożu. W planach było jej odmalowanie i usunięcie innych usterek jesienią tego roku, ale tylko wtedy, jeśli znajdą się na to pieniądze w budżecie spółki.

Wczoraj ustaliliśmy, że właścicielem feralnej kładki nad trakcją kolejową w Strzemieszycach Wielkich na pewno nie jest UM w Dąbrowie Górniczej, tylko spółka PKP S.A. To właśnie tej spółce kolejowej Skarb Państwa przekazał we władanie działkę, na której znajdują się tory, trakcja kolejowa, budynki kolejowe i nieszczęsna kładka.

Dane o tym, że kładka leży we władaniu spółki PKP S.A., pochodzą z księgi wieczystej, do której dotarli wczoraj inspektorzy budowlani. Jak jednak twierdzi Tomasz Radziewski, zastępca wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego w Katowicach, do tej pory nie udało się ustalić, kto odpowiada za stan techniczny tego obiektu.

Okazuje się bowiem, że opiekę nad kładką, w imieniu właściciela, przypuszczalnie sprawuje wyznaczony przez niego zarządca, którym, co jest już pewne, jest jedna ze spółek kolejowych. Ale dopiero w poniedziałek inspektor otrzyma dokumenty od kolei.

- Prawdopodobnie spółka PKP S.A. wydzierżawiła kładkę spółce PKP Polskie Linie Kolejowe. Niestety to jeszcze nie są potwierdzone informacje. Wiemy jednak na pewno, że za stan techniczny odpowiadają pracownicy kolei - tłumaczy Tomasz Radziewski.

Pracownicy spółki PKP Polskie Linie Kolejowe nadal twierdzą jednak, że spółka nie ponosi odpowiedzialności za stan kładki.

- Ten obiekt nigdy nie był składnikiem majątku trwałego PLK - mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik spółki PKP PLK S.A. Spółka posiada jedynie dokumentację przekazaną przy tworzeniu nowych spółek kolejowych na przełomie 2000 i 2001 roku. Do kładki nie przyznają się również pracownicy spółki PKP Energetyka, którzy odpowiadają za trakcję.

O tym, jaki bałagan panuje w spółkach kolei państwowych, przekonał się ostatnio jeden z dąbrowskich strażników miejskich, gdy zareagował na interwencję mieszkańców w sprawie fatalnego stanu kładki w Strzemie-szycach Wielkich. Najpierw poszedł do biura PKP w dąbrowskiej dzielnicy Ząbkowice. Stamtąd odesłano go do spółki PLK. A na końcu jeszcze do dwóch innych spółek.

- Efekt był taki, że otrzymałem pismo, że koleje państwowe nie mają pieniędzy na remont kładki. Poza tym w dokumencie jest napisane, że kładka nie była nigdy w zasobach PLK - mówi Paweł Starostecki, st. inspektor Straży Miejskiej w Dąbrowie Górniczej.

Sprawę bada dąbrowska prokuratura. Sekcja zwłok potwierdziła, że Marcin S. zginął rażony prądem. Teraz prokuratorzy i biegli przekopują się przez sterty dokumentów, by znaleźć właściciela i zarządcę kładki. - Musimy ustalić, kto odpowiada za jej utrzymanie i za środowy wypadek - tłumaczy Tomasz Małuch, prokurator.

Zarządcy kładki grozi do pięciu lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto