Zespół Coria - spuścizna po nieistniejącej Symetrii

- Symetria to przeszłość do której nie chcemy wracać. - przyznają zgodnie członkowie zespołu na początek rozmowy. Ich paczka jest ta sama i stabilna, zmienił się jedynie wokalista, którym od mniej więcej czterech miesięcy jest Tomasz Mrozek.

- Dostałem wiele propozycji, ale żadna nie pasowała do stylu muzycznego, jaki preferuję. I właśnie wtedy spotkałem się z chłopakami. Ja im zaśpiewałem, oni zagrali, jakoś to połączyliśmy i myślę, że efekt wyszedł świetny. Ludzie tutaj są konkretni, sympatyczni, ale przede wszystkim dogadujemy się. - wyznaje wokalista grupy. Coria, póki co, nagrała trzy utwory, z czego dwa zostały opublikowane i ciepło przyjęte. Niedawno wydali także swój pierwszy teledysk.

- Będziemy starać się systematycznie wypuszczać nowe kawałki, bo współpracuje nam się naprawdę dobrze i dzięki temu tworzenie muzyki też jest przyjemniejsze. - dodaje Dominik. W jakim gatunku Coria czuje się najlepiej? To proste: rock. W przeciągu czterech miesięcy zespół osiągnął dość sporo i ciągle pnie się do przodu. Chłopaki uważają, że ich największym sukcesem jest sam fakt, że przetrwali, bo przecież historię Symetrii wszyscy znają - była burzliwa i wcale niełatwa do przełknięcia.

- Jesteśmy zdania, że muzyka nie powinna dzielić tylko łączyć i tego będziemy się trzymać. - dodają Konrad i Wojtek. Zespół jeszcze w tym roku pragnie wydać płytę, jeżeli pozwolą na to okoliczności. Zamierzają dotrzeć do tego ciężką pracą, determinacją i miłością do samej muzyki, czyli tym, czym kierowali się dotychczas.

- W planach mamy najpierw koncerty, dopiero później pomyśli się o wydaniu płyty. Chcemy, żeby była jak najlepsza, wyjątkowa. Wtedy będziemy szczęśliwi. - puentuje Damian. Zespół na koniec apeluje do słuchaczy o mentalne wsparcie, jeśli tylko muzyka jaką tworzą przypada wam do gustu, rzecz jasna. Życzymy dalszych sukcesów!