Akcja ratunkowa w KWK Zofiówka. Wstrząs był trzy razy lżejszy od tego w 2018. "Górnicy mają czym oddychać, pytanie czy zdążyli się schować"

Wstrząs w Zofiówce miał siłę 2,2 w skali Richtera. Był trzy razy lżejszy od tego w 2018 roku - którego siła wynosiła 3,4 w skali Richtera. Na teraz wiadomo, że wstrząs - choć z taką siłą nie jest zbyt silny - doprowadził do zawalenia wyrobiska.

- Więc pytanie, czy górnicy zdążyli się schować. Najważniejsze, że metan nie wybuchł. Bo to oznacza, że mają czym oddychać - wyjaśnia nam ekspert górniczy, Jerzy Markowski.

Czy na dole doszło do dużych zniszczeń? Czy górnicy żyją? Te pytania zadają sobie wszyscy? Jest szansa, że zniszczenia są znacznie mniejsze niż te, które miały miejsce w 2018 roku - gdy w tej kopalni na dole powstało olbrzymie rumowisko – a chodnik skurczył się dosłownie do wysokości metra – zgniatając maszyny, urządzenia, ludzi.

Obecny wstrząs w Zofiówce nie był zbyt silny jak na warunki kopalniane – miał w przeliczeniu 2,20 w skali Richtera. - Ale problem jest poważniejszy, bo doszło do wypływu metanu, więc on jest największym zagrożeniem – słyszymy w Wyższym Urzędzie Górniczym.

Urządzenia elektryczne na dole automatycznie wyłączają się przy 5 proc. stężenia metanu – ale mogło go przy “ściśnięciu górotworu” być nawet kilkadziesiąt procent.

Skala 2,20 w skali Richtera – mieści się przy górnej granicy niedużych wstrząsów – są ich na Śląsku rocznie setki. Dość powiedzieć, że tej samej nocy w kopalni Sobieski odnotowano wstrząs o sile 2,3 w skali Richtera, odczuł o go zaledwie dwóch pracowników, nikomu nic się nie stało, nie doszło do żadnych zniszczeń.

5 lat temu w kopalni wstrząs miał siłę 3,42 w skali Richtera – to skala logarytmiczna, więc tak naprawdę ten z dzisiejszej nocy był trzy razy słabszy od tamtego. Był to najsilniejszy wówczas wstrząs zanotowany w kopalni Zofiówka, jednak nie należał do najsilniejszych na Śląsku, gdzie eksploatuje się węgiel.
- Najsilniejsze wstrząsy zanotowano w 1992 r. w kopalni Czeczott (3,95), rok później w kopalniach Miechowice (3,95) i Halemba (3,79), w 2007 r. w kopalni Bobrek (3,79) oraz 9 lutego 2010 r. w kopalni Piast (4,04).

Im kopalnie fedrują głębiej, już dochodzimy do kilometra, tym takie zagrożenia są silniejsze – występują naprężenia naturalne górotworu, uskoki tektoniczne. Same wstrząsy zazwyczaj nie są groźne dla ludzi – ale groźny jest metan, a wstrząsom towarzyszy naturalny wypływ olbrzymich ilości tego gazu. Niestety kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej należą do najbardziej metanowych w Polsce – a w Zofiówce te zagrożenie jest jednym z najwyższych. Już dziś 9 na 10 ton węgla pochodzi z pokładów metanowych – im głębiej fedrujemy, tym zagrożenie jest wyższe. W Polsce rocznie z polskich kopalń wydziela się ok. 900 mln m3 tego gazu.

- Tak naprawdę wszystko co się stało dzisiejszej nocy w kopalni Zofiówka, dało się przewidzieć. Mamy na kopalniach stacje sejsmologiczne, mamy technologie odwiertów, które mogą wskazać, gdzie i kiedy może dojść do zagrozenia. Ale do wstrząsu doszło, wiadomo, że wyrobisko jest zawalone. teraz trzeba ustalić, w jakiej przestrzeni jest tych 10 ludzi, nie wiadomo, czy są daleko czy blisko przodka, czy zawał ich dosięgnął. Miejmy nadzieję, że zdążyli się ukryć. Najpoważniejszym zagrożeniem jest metan, a ten nie wybuchł na całe szczęście, więc górnicy mają czym oddychać - mówi nam Jerzy Markowski.