Tabakę noszą w kieszeni do dzisiaj
Ledwo zdążyłam się przywitać z moimi gośćmi, a już padła z ich ust propozycja.
- Może tabaki? Nie jest mocna. Każdy se czasem sznupnie, pani też może - zaproponował pan Adam Płonka. Jak się okazało tabaka, to jedna z rzeczy, która pomimo upływających lat, wciąż sprawia górnikom-emerytom przyjemność.
- Na dole nie mogliśmy palić, bo wiadomo nie od dziś, że Moszczenica była jedną z najbardziej zagrożonych wybuchem metanu kopalń. Znajdowaliśmy sobie inne sposoby. Brak tytoniu zastępowało się tabaką albo prymką - wspomina pan Adam. Dla niewtajemniczonych: prymka to coś w rodzaju gumy do żucia o smaku tytoniu.
To, co pamiętają najbardziej
No dobrze, a oprócz tabaki, co panowie pamiętają najbardziej? - pytam i zaraz zaczynam żałować, bo w odpowiedzi muszę wysłuchać historii, od której wieje grozą...
- Pani, to, co pamiętam najbardziej i od razu mi teraz na myśl przyszło, to historia nad wszystkie historie. Moi koledzy górnicy na pewno wiedzą, gdzie kiedyś były tzw. tamy izolacyjne pod ziemią, które dzieliły teren kopalni Jastrzębie od Moszczenicy. Pewnego razu poszedłem w tamtą stronę i z daleka zobaczyłem jakby wiszącego człowieka. Podszedłem bliżej i faktycznie, zobaczyłem, że facet wisi na sznurze, ma normalny roboczy strój i kask. Natychmiast kazałem wzywać ratowników górniczych. Ale co się okazało? Przyszli i powiedzieli, że to kukła. Ktoś sobie po prostu zrobił żart - opowiada nam Eugeniusz Herman, który na Moszczenicy pracował od 1966 roku do 1991.
Żarty się ich trzymały. I to jakie
Panowie wybuchają co chwilę śmiechem. Tłumaczą, że nie o wszystkich rzeczach warto mówić, bo żarty były "grube".
Edward Herban, kierownik robót górniczych, który pracował w Moszczenicy od początku do końca jego istnienia pamięta, jak żarty robiono sobie z pracowników, którzy czasem przysypiali po kątach.
- Moim obowiązkiem było pilnować porządku. Nic dziwnego, że czasem znajdywałem górnika tu i tam, który śpi w najlepsze. Nawet zliczyć nie potrafiłbym ich wszystkich. Dlatego też unikam chodzenia na zakupy na targ w Jastrzębiu, bo sporo tych moich robotników teraz tam sprzedaje i każdy do mnie podchodzi i pyta: a pamiętasz, jak żeś mnie złapał? Jakbym tak ze wszystkimi miał powspominać, to bym tych zakupów nigdy nie zrobił - żartuje pan Edward.
Czasy były ciężkie, ale na grubie było wesoło
Byli górnicy zgodnie przyznają, że czasy, w którym przyszło im pracować w kopalniach, były trudne dla górnictwa, ale humory dopisywały górnikom zawsze.
- Pamiętam, jak mi do zalewiska na dole ktoś rybki wpuścił. Patrzę i się dziwię, skąd się tu wzięły te karasie, chyba mamy jakąś szczelinę, przeciek i już zacząłem się martwić, że moja robota idzie na marne, skoro woda skądś przecieka, a to się okazało, że jakiś żartowniś złowił gdzieś ryby i je przyniósł w woreczku, a potem tam wpuścił - wspomina pan Adam Płonka. Inni żartownisie, z grupy ratowników górniczych, łapali do woreczków myszy, a potem wrzucali je do skrzynek ze znaczkami na markowni. - A już najgorsze rzeczy i to nieświadomie robiło się tym, którzy zasypiali w robocie. Czasem jakiś górnik za potrzebą, zatrzymywał się przy ścianie i załatwiał co trzeba po ciemku. Nie daj Boże, jak jakiś górnik leżał akurat przy ścianie. Jak się budził miał za karę "śmierdzącą pamiątkę" w pobliżu - wspomina pan Stanisław Urbańczyk, który jest dziś przewodniczącym Klubu Seniora na terenie byłej ,,Moszczenicy".
Trzymają się razem po latach
Członkowie Klubu Seniora z górniczej braci trzymają się razem.
- Na każdym spotkaniu pijemy za zdrowie solenizantów z każdego miesiąca. Obowiązkowo, każdy musi postawić flaszkę - żartują górnicy. Poza tym chętnie przeglądają zdjęcia z archiwów i wspominają też kolegów, którzy odeszli już na wieczną szychtę.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?