Dominik B., Ales V. i Mirosław K. napadli na 34-latka z Jastrzębia. Próbowali go uprowadzić. Mężczyzna miał im być winny pieniądze

Jak udało nam się dowiedzieć, powodem, dla którego Czesi najpierw pobili, a następnie uprowadzili 34-letniego jastrzębianina miały być pieniądze. Tak zresztą utrzymują oskarżeni mężczyźni.

- Aresztowani powiedzieli, że mężczyzna był im winny pieniądze - informuje asp. Halina Semik, oficer prasowa policji w Jastrzębiu-Zdroju, zaznaczając jednocześnie, że takiej wersji zaprzecza sam poszkodowany. - Poszkodowany twierdzi, że nie zna tych mężczyzn - dodaje asp. Semik, wskazując, iż nie jest wykluczone, że 34-latek został porwany przez pomyłkę.

Jak na razie ku żadnej ewentualnej wersji nie skłania się prowadząca sprawę jastrzębska Prokuratura Rejonowa. Ta jest bowiem na wczesnym etapie śledztwa, ale już wie, że sprawa jest złożona.

- Trwają czynności. Jesteśmy na początkowym etapie śledztwa - ucina Jacek Rzeszowski, Prokurator Rejonowy z Jastrzębia-Zdroju.

Zdecydowanie bardziej prokuratura woli bazować na tym, co wiadomo na pewno. A jeśli chodzi o fakty w tej sprawie, to nie da się zaprzeczyć temu, że 13 lipca w Jastrzębiu, w godzinach porannych ok. 7:00 doszło do uprowadzenia 34-letniego mężczyzny.

Mieli tego dokonać trzej obywatele Czech: 27-letni Dominik B., jego rówieśnik, Ales V. oraz 33-letni Mirosław K. Mężczyźni w trójkę osobową skodą mieli pojawić się pod jednym z budynków wielorodzinnych przy ul. Zielonej w Jastrzębiu, który zamieszkuje ich ofiara. Nie wiadomo, czy napastnicy wiedzieli, kiedy 34-latek będzie wracał z pracy, jednak to właśnie wtedy doszło do zdarzenia.

B., V. i K najpierw pobili mężczyznę, a następnie "spakowali" go na tylne siedzenia samochodu i próbowali uprowadzić. Napastnicy zaatakowali jednak 34-latka na oczach świadków, a ci momentalnie zawiadomili policję.

Ta, choć może trudno było uwierzyć, że w Jastrzębiu dochodzi do scen znanych raczej ze szklanego ekranu i amerykańskich filmów sensacyjnych potraktowała sprawę poważnie i szybko, kilka kilometrów dalej od miejsca porwania mężczyzny zatrzymała Czechów.

- Patrol ruchu drogowego zauważył na ulicy Podhalańskiej skodę, z której próbował wyskoczyć mężczyzna. Mundurowi zatrzymali auto i przy wsparciu innych patroli, zatrzymali trzech podejrzanych - mówi asp. Halina Semik z jastrzębskiej policji.

Policjanci uwolnili też porwanego mężczyznę, którego ze względu na dotkliwe pobicie przewieziono do szpitala. 34-latek doznał obrażeń głowy i twarzy. Ma między innymi złamaną szczękę i oczodół, a także liczne siniaki na całym ciele.

Oprawcy jastrzębianina są już w areszcie, do którego trafili na wniosek prokuratora, do którego przychylił się sąd i gdzie spędzą trzy najbliższe miesiące w ramach tymczasowego aresztowania. Wcześniej cała trójka została oskarżona.

- Mirosław K. i Ales V. usłyszeli zarzuty "pozbawienia wolności" (tak fachowo określa się uprowadzenie - przyp. red) oraz pobicia - wylicza prokurator Jacek Rzeszowski, dodając, że oprócz tych dwa dodatkowe zarzuty przedstawiono Dominikowi B. - Mężczyzna jest oskarżony o posiadanie środków odurzających, metamfetaminy oraz użycie niebezpiecznego narzędzia - mówi prok. Rzeszowski.

B. miał bowiem w kierunku 34-letniego mężczyzny oddawać strzały z pneumatycznego pistoletu. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno jemu, jak i pozostałym oskarżonym grozi kara do pięciu lat więzienia.