Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janina Ochojska mieszkała w Jastrzębiu! Wywiad

Katarzyna Janiszewska
Życie to nie zabawa. Każdy ma tylko jedną szansę, by przeżyć je jak najlepiej. Drugiej nie dostanie. Jeśli ktoś chce być zgorzkniały, to jego problem – mówi Janina Ochojska w rozmowie z Katarzyną Janiszewską

Zachorowała pani we wczesnym dzieciństwie.
I trafiłam do ośrodka w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie spędziłam kilka lat. Pracowali w nim ludzie, którzy potrafili dać nam poczucie własnej wartości. Uczono nas przełamywania barier, samodzielności. Musiałam odrabiać lekcje, leczyć się, ćwiczyć, a to wyrabia samodyscyplinę. Dziś potrafię patrzeć na swoją niepełnosprawność jak na dar. Myślę, że to m.in. choroba wyrobiła we mnie siłę charakteru. Na co dzień muszę borykać się z różnymi trudnościami, związanymi nie tylko z pracą, ale również z niepełnosprawnością.
Nie buntowała się pani, że rówieśnicy są sprawniejsi?
Na początku wychowywałam się wśród dzieci takich jak ja. Nie miałam kompleksu niższości. Dopiero w drugiej klasie szkoły podstawowej poszłam do normalnej szkoły i moi koledzy, koleżanki wydawali mi się dziecinni. Ja już miałam swoje życie poza domem, czułam się dojrzalsza.
A później?
Najtrudniejsze było dorastanie. Bałam się tego, co się ze mną stanie, jak będzie wyglądało moje życie, czy sobie poradzę. Pytałam: dlaczego ja? Dziś wiem, że tego pytania się nie zadaje, bo nie ma na nie odpowiedzi. Równie dobrze można pytać: dlaczego nie ja?
Kieruje pani ogromną fundacją. Jest pani wymagającą, ostrą szefową?
Jestem wymagająca, przede wszystkim w stosunku do siebie. Ale nie jestem zwolenniczką rządów twardej ręki. Mam bardzo dobry, zmotywowany zespół, z którym, wydaje mi się, mam dobry kontakt. W fundacji jestem ze wszystkimi na „ty”.
Takie skracanie dystansu powoduje czasem, że trudno wyegzekwować dyscyplinę.
Praca w fundacji to nie jest „jakaś” praca. Codziennie ratujemy życie ludzi. Konflikty w 70-osobowym zespole zawsze się znajdą. Ale wystarczy, że przypomnimy sobie, po co to wszystko robimy.
Niczego pani w życiu nie brakuje?
Nie, wręcz przeciwnie. Mam głębokie poczucie, że mam zbyt dużo i dlatego chcę się dzielić. Wiem, że to, co robię jest potrzebne innym. To dla mnie największa satysfakcja.
Wygląda na to, że nie ma pani żadnych słabości.
Jestem zwykłym człowiekiem, oczywiście, że mam swoje słabości, każdy je ma. Aby o nich mówić trzeba mieć ich świadomość i starać się zmieniać. Nie zawsze wiem, co zrobić, jak osiągnąć jakiś cel, nie zawsze wszystko mi się udaje. Tak jak każdemu.
A co się panie nie udało?
Nie udało mi się otworzyć misji w Korei Północnej. Myślałam, że da się to zrobić wcześniej. Ale cały czas próbuję. Teraz prowadzimy zbiórkę pieniędzy na pomoc żywnościową.
Co panią denerwuje?
Że ktoś coś obieca, a nie zrobi. Drażni mnie brak odpowiedzialności w życiu społecznym, politycznym, w mediach. Denerwują mnie kierowcy, którzy stawiają auta „tylko na pięć minut” na miejscach dla niepełnosprawnych. I to, że niepełnosprawnych traktuje się protekcjonalnie.
Panią też spotyka takie protekcjonalne traktowanie?
Mnie nie. Chociaż ostatnio nie mogłam wydostać się z krakowskiego dworca kolejowego, bo nikt nie pomyślał, że w czasie remontu niepełnosprawni też będą chcieli z niego skorzystać.
Co pani robi, jak się pani wkurzy? Przeklina, krzyczy, rzuca talerzami?
Nie używam wulgaryzmów, nigdy. Nie rzucam talerzami, bo szkoda talerzy.
A jak ludzie piszą na forach, że ma pani wille z basenami, drogie auta?
Żal mi takich ludzi, którzy myślą, że nic nie można robić bezinteresownie. Oceniają człowieka, choć nic o nim nie wiedzą. To znaczy, że są nieszczęśliwi.
To może być dołujące.
Nie sądzi pani chyba, że załamię się, bo ktoś coś napisał na forum. To by znaczyło, że nie nadaję się do tej pracy.
Rzadko się pani uśmiecha.
Jak pani tak sądzi, to mnie pani nie zna.
No nie znam. Zauważyłam, że w czasie rozmowy rzadko się pani uśmiechała.
Bo nie pytała pani o nic śmiesznego.
Zamknięta w sobie, zdystansowana, skoncentrowana – zgadza się pani z takim opisem siebie?
Nie sądzę. Robię co do mnie należy, najlepiej jak potrafię. Gdybym była zamknięta, nie pomagałabym innym. Chciałaby pani, żebym wylała wszystko, co jest we mnie przed czytelnikami? To niczemu nie służy. Wywiady mają służyć mojej pracy. A co da, że opowiem, że boli mnie ręka? Nie jestem jakąś gwiazdką, która w mediach wywleka swoje życie po to, żeby budzić sensację i zainteresowanie.
Boi się pani czegoś?
Obawiam się, że przestanę chodzić, że stanę się mniej sprawna, a tym samym mniej aktywna. Jak sobie poradzę? Mam świadomość, że tak się stanie i staram się do tego wewnętrznie przygotować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto