Janusz Tarasiewicz: Radny wyrzucony z klubu PiS wyjaśnia sprawę
Zrobiło się głośno po wyrzuceniu pana z klubu PiS-u. Co się właściwie stało?
Koledzy mi powtarzali, że nie chcę iść na współpracę. Z całym szacunkiem, ale to nie jest czas szykanowania przez SB, żebym musiał wysłuchiwać takich rzeczy. Ja rozumiem, że obowiązuje coś takiego, jak umowa koalicyjna, a do koalicji rządzącej w Jastrzębiu należy też PiS, ale nie można dawać przyzwolenia na wszystko i chyba wolno mi składać interpretacje i pytać w imieniu mieszkańców o pewne sporne kwestie.
Zamierza się pan teraz związać z jakąś partią?
Widać pana ostatnio w otoczeniu działaczy Solidarnej Polski.
Nie zapiszę się do żadnej partii, choć nie ukrywam, że Ludwik Dorn czy Zbigniew Ziobro, którzy tworzą tą partię mają poglądy, z którymi się zgadzam.
Ale w wyborach pan wystartuje?
Zamierzam wystartować, ale nie za wszelką cenę. Powiem pani tak, radnym się bywa, a człowiekiem się jest cały czas. Jeśli mam sprawować mandat radnego i być przy tym krętaczem, to wolę jednak pozostać zwykłym człowiekiem. Na pewno nie będzie mi łatwo utworzyć samemu komitetu wyborczego o nazwie "Janusz Tarasiewicz", bo do tego są potrzebne ogromne pieniądze.
Jakie są w takim razie pana plany na najbliższe miesiące?
Póki co będę robił to, co robiłem do tej pory. Mandat radnego zobowiązuje mnie do działania na rzecz społeczeństwa jastrzębskiego. W związku z tym, nadal będę kontynuował swoją pracę. Będę się bacznie przyglądał temu, co dzieje się ze stadionem i Górniczym Centrum Kultury i pasaże, którym przygląda się prokurator.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?