Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jastrzębianin ma auto, którym jeździło SB

Katarzyna Spyrka
Swoją przygodę z samochodami zaczynał od "malucha" i mercedesa, ale dziś jego najcenniejszym samochodem w garażu jest citroen 11 Bell z 1954 roku. Mowa o Mariuszu Migdale z Jastrzębia, który jak na 27-latka , trzeba przyznać, ma niecodzienne hobby. Pasjonują go stare, zabytkowe samochody.

- Już jak byłem mały, marzyło mi się takie auto. Rodzice jeździli wtedy radziecką zastavą, a ja już na wakacjach grzebałem w tym samochodzie z myślą, że sobie kiedyś sprawie podobne cacko - wspomina Mariusz Migdał. Jak pomyślał, tak też zrobił. Mając już fach blacharza w ręku i spore oszczędności, o których dziś głośno mówić nie chce, w 2008 roku kupił auto swoich marzeń. Auto z silnikiem 4-cylindrowym, 2-litrowym, z napędem na przód, korbą do uruchomienia auta i klimatyzacją w formie otwieranej przedniej szyby.

- Znalazłem to cacko gdzieś w Holandii, miałem tam znajomego. Pojechaliśmy po ten samochód. Okazało się, że jest w rękach rodziny, która miała go od samego początku. To była zamożna rodzina, mieli jakieś winnice podobno - zdradza nam pan Mariusz. Kiedy samochód przyjechał do Polski, 27-latek musiał się wiele natrudzić, żeby nadać mu odpowiedni "status". Miesiąc trwała procedura nadania citroenowi miana zabytku. Warto było czekać, bo dzięki temu dziś auto pana Mariusza wozi się na żółtych tablicach.

- Nie mam z tego żadnych ulg. Za parking płacę normalnie, paliwo kosztuje mnie tyle samo, ale za to z wiekiem to auto nie traci na wartości, a wręcz przeciwnie - wyjaśnia nam jastrzębianin.
Ile warte jest w tej chwili? Prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Nie zastanawiam się nad tym. Nigdy nie zamierzam go sprzedawać. Przymierzam się już do kupna innego auta. Może nawet ten sam model, ale nieco starszy, taki z czasów wojny - marzy 27-latek i dodaje, że w tym aucie żaden funkcjonariusz SB z pewnością nie siedział, ale ogólnie tym modelem wozili się SB-cy i zamożni w czasach wojny.

I może w tym miejscu zabrzmi to śmiesznie, ale dziś auto to, zamiast między minami, jeździ pomiędzy blokowiskami i nie tylko.
- Byłem nim już i w markecie na zakupach i na wycieczce w Zabrzu w kopalni Guido i wożę nimi czasem młode pary - zdradza pan Mariusz i przyznaje, że młode panny mogą stanowić pewne zagrożenie dla jego cacka. Dlaczego? Wystarczy jedno draśnięcie obcasem i trzeba malować cenną, a jakże, karoserię.
- Nie martwię się, że zabraknie kiedyś jakieś części. W tym aucie można wymienić wszystko, bo citroen dba, żeby nawet części do tych starych modeli były dostępne, z tym, że jedna maleńka część do tego cacka kosztuje kilka tysięcy euro - wyjaśnia nam pasjonat, który po przywiezieniu auta do Polski sam remontował ten cenny eksponat.

- Rozkręciłem go do najmniejszej śrubki. Mam w końcu doświadczenie w rozkręcaniu aut. Miałem jeszcze jedną osobę do pomocy i tak w dwójkę, przez rok, po 8 godzin dziennie, doprowadzaliśmy to auto do perfekcji - dodaje z błyskiem w oku pasjonat.
I choć auto jest drogie w utrzymaniu, bo pali 13 litrów na 100 km, to pan Mariusz nie boi się nim od czasu do czasu wyjechać w świat. - Najdalej byłem w Zabrzu i Wiśle. Rozpędziłem się nawet do 110 km na godzinę, choć przeciętnie jeżdżę nim 60-dziesiątką - żartuje.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto