Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jastrzębianin walczy dziś w castingu WIDEO

Katarzyna Spyrka
Katarzyna Spyrka
Wywiad z Maciejem Gucikiem, muzykiem z Jastrzębia-Zdroju, który dzisiaj bierze udział w castingu do programu Mam Talent. Możecie także posłuchać jego utworu.

Nie przeraża Cię fakt, że wystartujesz w castingu do Mam Talent akurat 13 kwietnia, w piątek?
Nie jestem przesądny, nigdy nie byłem. Wręcz przeciwnie, to właśnie dobry dzień. Po za tym 13-tego w piątek łączę z drugim porzekadłem - "do trzech razy sztuka". W moim przypadku brzmiącym "do czterach", bo to już mój czwarty casting.

Startowałeś już do "Must Be The Music" i "Mam Talent", ale się nie udało. Dlaczego drugi raz chcesz próbować sił w tym samym programie, skoro już raz nie poszło?
Bo ja się tak łatwo nie poddaję i ciężko pracuję, żeby coś osiągnąć. Poza tym już wiem, że muszę przestać być "grzecznym chłopcem", bo to się nie opłaca. W tych programach sukces osiągają często ci, którzy przed występem na przykład opowiedzą jury jakąś łzawą historię z życia.

Masz już plan co zrobić, żeby tym razem się udało?

Na dzień dobry chyba powiem stanowczo, że nie jestem żadnym Marcinem Wyrostkiem ani Mozilem. Niestety, kiedy jurorzy widzą na scenie gościa z akordeonem, to od razu myślą, że to ktoś na wzór tych dwóch panów. A to błędne myślenie i mówię to z całym szacunkiem dla obydwu muzyków.

Ulubione miejsca muzyka Macieja Gucika

Ale tak się mówi, że jesteś takim jastrzębskim Mozilem, albo jastrzębskim Wyrostkiem. Jak zamierzasz udowodnić, że jesteś inny?
Po prostu wystarczy wsłuchać się w moją muzykę. Po pierwsze Czesław Mozil śpiewa, ja nie. Po drugie Marcin Wyrostek gra muzykę skierowaną do konkretnej grupy słuchaczy. Jest to poważne granie na akordeonie. Ja zaś komponuję takie kawałki, które mają wpadać w ucho każdemu słuchaczowi, niezależnie od wieku i gustów muzycznych. Mógłbym swoją muzykę określić bardziej jako folk wymieszany z popem.

Podobno dobrze znasz Marcina Wyrostka?

Poznaliśmy się po jednym z jego koncertów. Podszedłem do niego wtedy i zapytałem o kilka wskazówek odnośnie gry na moim akordeonie klawiszowym. Zapamiętał mnie. Jak poszedłem z nim porozmawiać drugi raz, już wiedział, że jestem "tym Maćkiem od akordeonu".

Słuchasz jego muzyki prywatnie?
Oczywiście, ale słucham nie tylko jego. Na półce mam wszystkie płyty znakomitych braci Golców, chyba z sentymentu. To obok zespołu Duran Duran moja ulubiona kapela. Tym bardziej, że mam to szczęście znać Łukasza i Pawła.

A jak się poznaliście?
Często jeżdżę na ich koncerty i zawsze znajdą czas na ciekawą pogawędkę. Cały zespół to naprawdę świetni muzycy, a prywatnie mili ludzie.

Łukasz jest w pewnym sensie twoim "ojcem chrzestnym"...
Mieliśmy o tym nie mówić (śmiech). Jako nastolatek założyłem się z kolegą, który był fanem Mariusza Pudzianowskiego, że każdy z nas napisze list do swojego "guru" z prośbą o to, żeby zostali naszymi świadkami na bierzmowaniu. No i napisałem, do Łukasza Golca, ale odpowiedzi nie dostałem (śmiech). Potem powiedziałem mu to, jak go poznałem, miał z tego niezły ubaw, a z drugiej strony przeprosił, że nie odpisał, ale dostają bardzo dużo listów i nie wszystkie czytają.

Chciałbyś z nimi kiedyś zagrać?
To chyba oczywiste, ale oni mają kompletny zespół, więc raczej nie ma na to szans. Póki co grywam w Jastrzębiu. Często jako suport przed występami wielkich gwiazd. Grałem m.in. przed koncertem Alicji Majewskiej. Akompaniował jej Włodzimierz Korcz, który powiedział mi wtedy parę ciepłych słów.

Utrzymujesz się z muzyki?
Jeszcze nie, ale trzeba być cierpliwym. Praca muzyka nie jest taka łatwa, jakby się wydawało. Raz grasz na dużym koncercie, raz musisz walczyć na castingu, a jak trzeba, to i na weselu trzeba zagrać.

No dobrze, tak narzekasz na swój los, ale pierwszy autograf już masz za sobą…
To fakt! Doskonałe pamiętam, ten dzień i chyba nigdy go nie zapomnę. Po koncercie w małej miejscowości pod Kielcami, gdzie grałem przed Golec Orkiestrą, podeszła do mnie 6-letnia dziewczynka. Miała na imię Andżelika. Poprosiła mnie o autograf. Pewnie pomyślała, że jestem z zespołu Golców. Ale okazało się, że naprawdę chciała właśnie mój autograf. Poczułem się, jakbym dostał Fryderyka. Chciałem wtedy dla niej wygrać casting. Zobaczyłaby mnie w telewizji i mogłaby się pochwalić, że ona już ma mój autograf. Już wcześniej wiedziała, że jestem dobry.

To jest łzawa historia. Myślę, że powinieneś ją opowiedzieć na dzisiejszym castingu jurorom...

No patrz, że też wcześniej na to nie wpadłem (śmiech). Chyba tak zrobię, może się uda. Trzymajcie kciuki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto