Jastrzębie-Zdrój: kontrowersje po wycięciu 40 drzew przy parafii w Zdroju, w sąsiedztwie zabytkowego parku. Proboszcz miał rację?

Mieszkańcy Zdroju donieśli nam, że kilka dni temu wyrżnięto w pień kilkadziesiąt dorodnych drzew – klonów, grabów, lip - z terenu parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jastrzębiu-Zdroju – w najstarszej dzielnicy Zdrój. Parafia graniczy z Parkiem Zdrojowym z chronionym drzewostanem, które jest skarbem tej części miasta – chronionym prawem.
- Jak można było dopuścić do takiego czegoś. Zostały tylko gołe pnie, a idąc ulicą 1 Maja wcześniej był piękny szpaler drzew. To katastrofa – napisał do naszej redakcji jeden z mieszkańców. Faktycznie, zdjęcia porażają.

Zapytaliśmy księdza proboszcza Dariusza Neterowicza, jak i dlaczego doszło do takiej wycinki. Wyjaśnił nam, że to nie decyzja parafii, a Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który pozwolił na usunięcie 23 drzew ze względu na zły stan sanitarny.

- Poprosiliśmy o ekspertyzę, bo drzewa były spróchniałe, podczas letnich wichur spadały olbrzymie konary, na szczęście nikomu nic się nie stało. Rosły zaraz przy ogrodzeniu, były krzywo posadzone. Więc to nie moja żadna prywatna decyzja, emocje osób trzecich są niepotrzebne – wyjaśnia nam ksiądz proboszcz.

Część drzew trzeba też było usunąć, bo – jak wyjaśnia proboszcz – uszkodziły rury kanalizacyjne, korzenie rozewrały je. -

W efekcie fekalia wlewały się do piwnicy w kościele, musieliśmy chronić nasze budynki parafialne. Kanalizację trzeba naprawić, a one rosły na niej – wyjaśnia proboszcz.

Pod decyzją o wycince – jak udało nam się dowiedzieć – dokładnie 40 drzew, podpisał się Bartosz Majorek z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach. Nasz dziennikarz rozmawiał z nim. Okazuje się, że 23 drzewa usunięto w związku ze złym stanem sanitarnym.

- Były spróchniałe, miały liczne ubytki, 8-9 lat temu poucinano korony, więc rosły wtórne. Stąd zezwolenie o nieodpłatnej możliwości ich usunięcia – wyjaśnia Bartosz Majorek.

A co z pozostałymi 17 zdrowymi drzewami. Dlaczego je usunięto? - Bo stanęły na drodze do inwestycji budowy kanalizacji. Je usunięto ale naliczono opłatę w wysokości ponad 95 tysięcy złotych za ich usunięcie - wyjaśnia Majorek.
Parafia nie musi płacić jednak za usunięcie – termin odroczono na trzy lata. W tym czasie parafia musi dokonać nasadzeń zastępczych, a gdy sadzonki przetrwają trzy lata, opłata będzie anulowana.

Czy nie szkoda zdrowych, kilkudziesięcioletnich drzew, które były przecież częścią Parku Zdrojowego? - One leżą w sąsiedztwie, ale nie są częścią zabytkowego Parku Zdrojowego, który jest chroniony. Te konkretne drzewa były położone na terenie parafii – wyjaśnia Bartosz Majorek. Ile lat miały ścięte drzewa? - Nie robiliśmy takich badań, ustawa nie nakłada takiego obowiązku – dodaje.
Proboszcz spieszy z odpowiedzią. - To nie były żadne przedwojenne drzewa, jak niektórzy sugerują. Posadzili je w latach 70 “towarzysze”, więc nie były to żadne zabytkowe okazy – wyjaśnia proboszcz.

W urzędzie miasta rozmiar wycinki też zaskoczył urzędników. Formalnie rzecz ujmując miasto nie miało nic do powiedzenie przy wycince drzew w Zdroju.

- Właścicielem terenu jest parafia a decyzję o wycince drzew wydał konserwator. Jako miasto staramy się walczyć o zachowanie każdego drzewa. Usuwamy je tylko wtedy, gdy jest chore bądź zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Wycinka drzew na parafii w Zdroju to niepowetowana strata dla krajobrazu historycznej dzielnicy miasta. I nie chodzi tu jedynie o obniżenia walorów estetycznych. Jest to przede wszystkim ogromna strata w rozumieniu ekologicznym – uważa Izabela Grela, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Jastrzębiu-Zdroju.