Jastrzębska Spółka Węglowa zmieni nazwę, bo nie chce być kojarzona z węglem. Znamy robocze nazwy

Jastrzębska Spółka Węglowa nie chce być już kojarzona z węglem, więc planuje zmianę nazwy. Na razie w rozmowach pojawia się kilka propozycji: Jastrzębska Spółka Surowcowa albo Jastrzębska Spółka Wydobywcza

Takie nazwy pojawiają się w rozmowach ze związkowcami, którzy jeszcze za poprzedniego prezesa, Daniela Ozona, optowali za taką zmianą.
- Więc myślę, że w połowie roku ta sprawa będzie w końcu zamknięta. My produkujemy węgiel koksowy i koks dla przemysłu stalowego, a to zupełnie inna branża niż tradycyjny rynek węgla energetycznego, służącego jako paliwo w elektrowniach. W naszej produkcji węgiel energetyczny to niejako odpad, tak jak dla KGHM złoto i srebro. Docelowo tak przebudujemy wszystkie zakłady przeróbcze na kopalniach, by także go przerabiać na takzwany lekki węgiel koksowy, który będzie używany do produkcji koksu – mówi nam Roman Brudziński, wiceszef Solidarności w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.

Sławomir Starzyński, rzecznik JSW potwierdza, że firma dąży do zmiany nazwy między innymi z powodów, o których wspomina Brudziński. Ale wskazuje też na całkiem nowe kierunki, w których firma się rozwija.
- Rozumiem, że zmiana nazwy może budzić emocje, ale jesteśmy dziś całkiem inną firmą niż choćby 10 lat temu. Chcemy więc dostosować nazwę do nowego wizerunku, postrzegania przez inwestorów, zgodną z nową polityką firmy. A zwiększamy udział w produkcji węgla koksowego, inwestujemy w przemysł chemiczny, wykorzystujemy gaz koksowniczy do produkcji wodoru. To nowe kierunki, które są ważne w naszej strategii – mówi Sławomir Starzyński.

Zapewnia, że nie chodzi o sztuczne odcięcie się od górnictwa. - Wiadomo, że wydobywamy surowiec, ale to zupełnie inna część działalności, niż paliwa do elektrowni. Firma musi być postrzegana adekwatnie do tego, co robi w rzeczywistości – wyjaśnia.
Włodzimierz Hereźniak, prezes JSW uważa, że to pomoże w rozmowach z bankami choćby o kredytach, bo obecnie firma często musi się tłumaczyć, że owszem, wydobywa węgiel, ale dla hutnictwa.
- W ślad za zmianą nazwy pójdzie jeszcze większa zmiana oferty produktowej. Polska staje się ważnym krajem na mapie UE w produkcji baterii do aut elektrycznych, a tam potrzebny jest grafit, który jest też przecież formą węgla. W przyszłości będziemy dążyć do rezygnacji z produkcji paliwa dla energetyki. Już teraz z roku na rok zmniejszamy jego udział w miksie produktów, a docelowo będzie znikał z naszej oferty. Potrzebujemy na to około dziesięciu lat – mówi prezes Hereźniak w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.