Jastrzębski Węgiel - VfB Friedrichshafen 3:1. Pomarańczowi z kompletem zwycięstw
Nawet największa katastrofa nie była w stanie odebrać siatkarzom Jastrzębskiego Węgla awansu do fazy pucharowej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Przed ostatnim meczem fazy grupowej z VfB Friedrichshafen podopieczni trenera Andrei Gardiniego z góry spoglądali na grupowych rywali, pewni, że fotela lidera dającego przepustkę do ćwierćfinału nic i nikt ich nie zrzuci.
Nie oznaczało to jednak, że jastrzębianie w starciu z wicemistrzem Niemiec nie mieli o co grać. Pomarańczowi, jeśli chcieli być rozstawieni musieli w spotkaniu z zachodnim rywalem ugrać co najmniej jedno oczko. Mimo spekulacji, że zadanie przypadnie zawodnikom grającym zazwyczaj w Jastrzębiu drugie skrzypce, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla postanowił wysłać do boju najsilniejszy skład.
I wcale nie przesadził. Bo choć przeciwnik jastrzębian grał już jedynie o pozostawienie po sobie jak najlepszego wrażenia - zespół z Badenii-Witembergii już wcześniej stracił szansę na awans - to siatkarze niemieckiej drużyny nie zamierzali tanio sprzedać skóry.
Wprawdzie to jastrzębianie jako pierwsi objęli prowadzenie, jednak po dwóch asach serwisowych na czele było VfB (5:4). Tym goście nie nacieszyli się długo. Pięć wygranych kolejnych akcji i mistrzowie Polski mieli w zapasie pięć oczek (11:6). Przewagi ekipa z Jastrzębia nie oddała aż do końca seta.
Podopieczni dobrze znanego w Jastrzębiu trenera Marka Lebedewa - który niegdyś zdobył z Jastrzębskim Węglem brązowy medal mistrzostw Polski - kilkukrotnie na odległość kilku oczek zbliżali się do Pomarańczowych, lecz ci finalnie zawsze odpierali ich napór. Pierwszą partię po równo dwudziestu minutach gospodarze wygrali (25:18).
Druga odsłona kolejny raz pokazała, że druga drużyna poprzedniego sezonu rozgrywek niemieckiej Bundesligi nie przyjechała na Śląsk na wycieczkę. Przyjezdni dobrze zaczęli (3:1). A potem kontynuowali przyzwoitą grę. Tym razem to mistrz Polski był zmuszony odrabiać straty.
Pogoń wyszła jastrzębianom nie najgorzej. Gospodarzy na prowadzenie (14:13) wyprowadził środkowy Jakub Macyra, który zameldował się na boisku zdobywając dwa punkty serwisem. To nie zraziło jednak gości, którzy chwilę później znów przegonili Pomarańczowych (15:18). Ostatecznie to niemiecki zespół cieszył się z wygranej (25:23) i cel, jakim było rozstawienie Jastrzębski Węgiel musiał odłożyć do kolejnego seta.
W nim od samego początku wszystko układało się po myśli miejscowych. Kapitalna postawa na zagrywce najbardziej doświadczonego w zespole Jurija Gladyra dała im prowadzenie (9:3). To pozwoliło ekipie trenera Gardiniego nie tylko mknąć po rozstawienie, ale też wprowadziło w szeregi jastrzębian wiele spokoju.
Tego nie zmąciły nawet trzy punkty z rzędu Vfb (15:10). Szczególnie, że przewaga Jastrzębskiego Węgla chwilę później wynosiła osiem oczek (21:13), a na koniec seta osiągnęła okrągłe dziesięć punktów (25:15).
Po zrealizowaniu przyświecającego im celu podopieczni Andrei Gardiniego wyszli na parkiet w całkowicie innym zestawieniu. Do gry nie wyszedł żaden z zawodników, który rozpoczynał spotkanie. Drugi garnitur początkowo radził sobie bardzo przeciętnie. Dał rywalom objąć wysokie prowadzenie (6:2). Gdy się jednak rozegrał był w stanie nawiązać z rywalem równorzędną walkę (16:16).
W decydującym momencie rezerwowi jastrzębian objęli prowadzenie (21:20), którego nie dali już sobie wydrzeć. Czwartą partię zwyciężyli (25:23). Wygrana z VfB Friedrichshafen była szóstym grupowym triumfem Pomarańczowych. Jastrzębianie dokonali tej sztuki po raz pierwszy w historii swoich występów w Lidze Mistrzów.
Przy okazji mistrzowie Polski zostali jednym z co najmniej dwóch zespołów, który zakończył fazę grupową CEV Champions League z kompletem punktów. Tej sztuki może jeszcze dokonać włoska Perugia.
Jastrzębski Węgiel - VfB Friedrichshafen 3:1 (25:18, 23:25, 25:15, 25:23)
Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Toniutti, Gladyr, Wiśniewski, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Baroti, Tervaportti, Szymura, Macyra, Szwed, Cedzyński, Biniek
Vfb: Thiel, Vicentin, Bonin, Bohme, Van Berkel, Maase, Aylsworth oraz Pekovic, Aganits
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?