Przyzna pani, że kobieta w polskim kościele to dość rzadki obrazek...
W Kościele Rzymskokatolickim tak, ale w Kościele Ewangelicko-Augsburskim, to widok normalny. W Polsce jeszcze może nie jest to tak popularne, ale za granicą, w takich krajach jak Stany Zjednoczone, czy kraje skandynawskie, Niemcy, Czechy czy Słowacja, kobiety nie tylko prowadzą nabożeństwa w kościele, ale też są proboszczami i pełnią ważne funkcje w kościele.
Mimo to w Polsce kobieta nadal w kościele nie może robić wszystkiego…
W Kościele Ewangelicko-Augsburskim, jeśli pełni się urząd pomocniczy, tak jak to jest w moim przypadku, na dobrą sprawę można wiele. Mogę na przykład prowadzić lekcje religii, odprawiać nabożeństwa, wygłaszać kazania, chrzcić dzieci czy rozdzielać komunię. Nie mogę za to udzielać Sakramentu Komunii Świętej i dawać spowiedzi.
Dlaczego?
Właściwie jest to tylko kwestia ustanowionego w Polsce prawa, o czym mówiłam wcześniej, bo przecież wykształcenie kobiety i mężczyzn służących w kościele mają takie samo. To znaczy każdy z nas, żeby móc pełnić jakąkolwiek funkcję w kościele, musi ukończyć pięcioletnie studia teologiczne na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, a potem zdać egzamin kościelny.
Po zdaniu egzaminu, gdzie pani najpierw trafiła, bo chyba nie od razu do Jastrzębia?
Najpierw byłam katechetką w parafii w Pszczynie i Czechowicach-Dziedzicach, potem razem z mężem zostaliśmy skierowani do Kępna.
Kiedy zapadła decyzja o ślubie?
Z moim mężem poznaliśmy się na studiach. W 1979 roku wzięliśmy ślub i tak szczęśliwie jesteśmy razem już od 33 lat. Najpierw zostaliśmy skierowani przez Biskupa Kościoła do pracy w Kępnie, a potem w Świdnicy Śląskiej. Pracowaliśmy tam przez prawie sześć lat. Tam też na świat przyszły nasze dzieci: syn Andrzej i bliźniaczki, Jadwiga i Elżbieta.
Od kiedy jesteście państwo w Jastrzębiu?
W 1985 roku mąż został wybrany na proboszcza przez tutejszych parafian. Po tylu latach czujemy się tu faktycznie jak w domu, choć pochodzimy z Goleszowa i Bielska-Białej.
W tutejszej parafii prawi pani kazania. To trudne zajęcie?
Do kazań przygotowuję się zawsze wcześniej. Piszę je w całości. Podczas nabożeństwa, staram się nie czytać z kartki, ale muszę ją mieć przy sobie, w razie gdybym o czymś zapomniała. Staram się mówić w taki sposób, żeby każdy mógł zrozumieć sens Bożego Słowa, mógł się nad Nim zastanowić. Dlatego w kazania wplatam przykłady z codziennego życia.
Dziś oprócz obowiązków związanych typowo z pracą w kościele, angażuje się pani również w wiele innych inicjatyw.
Mam wiele pomysłów, które chcę zrealizować. Na przykład od 7 lat organizuję Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej w naszym mieście, które cieszą się powodzeniem. To daje satysfakcję i pobudza do dalszej pracy. Choć wiele się trzeba natrudzić, żeby zdobyć pieniądze na organizację tego przedsięwzięcia.
Jest pani doskonałą organizatorką. Potrafi pani zachęcić niemal wszystkie mieszkanki Ruptawy i Cisówki do pieczenia ciasta, ma pani posłuch…
(Śmiech) To nie do końca jest tak. Ja po prostu założyłam Koło Pań, które od czasu do czasu się spotyka i wymyśla ciekawe inicjatywy. Z tym pieczeniem ciasta to jest tak, że kilka razy w roku: na przykład przed Niedzielą Palmową, Świętem Żniw, panie zbierają się i pieką kołacze. Częstujemy nimi naszych seniorów, gości, parafian. Ciasto też można kupić i zabrać do domu. Cały dochód ze sprzedaży panie przeznaczają na cele parafii. To ich dobra wola, że chcą się podejmować takich wyzwań.
No dobrze, Koło Pań, koncerty organowe, nabożeństwa, dbanie o dom, ma pani czasz na jakiejś jeszcze zajęcia?
Okazjonalnie z dziećmi i młodzieżą przygotowuję przedstawienia teatralne i programy poetycko - muzyczne, opiekuję się chórem dziecięco -młodzieżowym Sola Gratia i czuwam nad akcją zbierania plastikowych nakrętek, które później oddaję rodzicom dzieci niepełnosprawnych w Pszczynie. Pieniądze, które w ten sposób uda się zebrać, pomagają w zakupie sprzętu rehabilitacyjnego. Teraz dodatkowo zachęcam do odrywania i zbierania papierowych etykietek z herbaty. To z kolei ma pomóc w finansowaniu leczenia naszego przyjaciela.
Odpoczywa pani czasem?
Teraz właśnie odpoczywam. W środku tygodnia, przed południem mogę usiąść na kanapie, w towarzystwie moich kochanych dwóch kotów i obmyślać kolejną akcję. Poszukuję jeszcze artystów, którzy mogliby zagrać na organach w kolejnej edycji koncertów, które wystartują latem.
Ale to nie jest odpoczynek, bo myśli pani o pracy?
Być może dla niektórych nie jest to relaks, ale moja praca jest jednocześnie moją pasją, więc proszę mi wierzyć, że mnie to nie męczy. W ten sposób się relaksuję, bo wiem, że jeśli słuchaczom spodoba się wykonanie muzyki mistrzów, będę miała satysfakcję.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?