Komentarz: Jednoczymy się w obliczu tragedii

Śmierć w Jastrzębiu: jednoczymy się w obliczu tragedii

Dramatyczne wydarzenia, jakie rozegrały się w niedzielę, 4 czerwca, w centrum naszego miasta, wstrząsnęły mieszkańcami. Jacek Hryć został pobity na śmierć przez pięciu oprawców. I choć prokuratura kwalifikuje, póki co, ten czyn jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym, to trudno jest mi się zgodzić z takim zarzutem. Bo przecież to nie był przypadek.

Ci mężczyźni śledzili pana Jacka po wyjściu z dyskoteki, szli za nim przez kilka minut, wyczekiwali odpowiedniego momentu na atak. A później mierzyli w głowę, uderzali z precyzją. Tak, by zabić. Czy to nie jest zabójstwo? Pozostawiam to Państwa ocenie. Jedno jest pewne: w tego typu sprawach ważna jest empatia. Dla rodziny, najbliższych, znajomych. Im należy się bowiem ogromne wsparcie.

Cieszy mnie więc widok jastrzębian, którzy tego wsparcia udzielają. To jednak podnosi na duchu, kiedy jednoczymy się w obliczu tragedii. Pokazuje bowiem, że nie jesteśmy obojętni na to, co dzieje się dookoła nas. Idealnym dowodem jest czarny marsz, który w ostatnią sobotę ruszył ulicami naszego miasta w geście protestu wobec przemocy. Także msza święta w intencji zmarłego Jacka, którą zorganizowała nie rodzina, a właśnie mieszkańcy.

Nie mogę sobie wyobrazić, co teraz muszą czuć najbliżsi zakatowanego 28-latka. Nurtuje mnie jednak pytanie, dlaczego w takim miejscu, w centrum miasta, nie było kamer? Może wtedy udałoby się uniknąć najgorszego.

Więcej o sprawie: Zabili jej męża. Monika Hryć: Bandyci zabrali moje serce

Bartosz Wojsa, dziennikarz DZ