Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kopnął w głowę DJ'a, jakby kopał piłkę. Później Adrian S. miał zastraszać świadków [NOWE FAKTY]

Bartosz Wojsa
Krzysztof Linde z Jastrzębia: właściciel lokalu przed sądem
Krzysztof Linde z Jastrzębia: właściciel lokalu przed sądem Bartosz Wojsa
Krzysztof Linde z Jastrzębia: właściciel lokalu przed sądem. Zeznania Zbigniewa W. są szokujące. Według śledczych, zamiast pomóc poszkodowanemu, zacierał ślady. Przebrał 40-latka w inne ubrania, a zakrwawione wyrzucił do śmieci. Wyniósł go przed lokal, zmywał krew z podłogi. Wezwał pomoc dopiero po kilku godzinach. Póki co, zarzutów o nieudzielenie pomocy mu nie postawiono. Śledztwo trwa.

Krzysztof Linde z Jastrzębia: właściciel lokalu przed sądem

Podczas gdy całe miasto żyje śmiercią pobitego na śmierć Jacka Hrycia z Jastrzębia-Zdroju, w sądzie w Rybniku trwa proces Adriana S., który niecały rok temu śmiertelnie pobił innego mieszkańca naszego miasta, Krzysztofa Lindego. Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa w procesie, na której nasz dziennikarz jako jedyny był obecny.

Najpierw oprawca uderzył go z pięści w twarz. Krzysztof Linde upadł na posadzkę lokalu „Nowe Zacisze” na os. Przyjaźń w Jastrzębiu-Zdroju, w którym był didżejem, prawdopodobnie uderzając o nią głową. Próbował się podnieść, ale nie zdążył. Adrian S. kopnął go w głowę tak mocno, że ten stracił przytomność. Nikt nie wezwał pomocy, choć 40-latek krwawił, nie było z nim kontaktu.

Więcej o tragedii:
Szok! Adrian S. zastraszał świadków pobicia. Znamy też wyniki sekcji zwłok didżeja

- Stwierdziliśmy, że jest pijany i musi się wyspać - tłumaczył się wczoraj w sądzie Zbigniew W., właściciel lokalu. Jego zeznania w procesie oskarżonego o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Adriana S. były niezwykle istotne dla wyjaśnienia sprawy - był bezpośrednim świadkiem.

Do zbrodni doszło w nocy z soboty na niedzielę, 27-28 sierpnia 2016 roku. - Bójka miała miejsce około godz. 6. rano w niedzielę. Słyszałem odgłosy zamieszania i gdy wyszedłem sprawdzić, co się stało, zobaczyłem jak Krzysiek leży na ziemi. Złapałem Adriana (oskarżonego – red.) i oboje upadliśmy na ziemię. Gdy się uspokoił, a przynajmniej tak myślałem, oswobodziłem uścisk, ale on się wtedy wyrwał i kopnął Krzyśka w twarz, gdy próbował się podnieść. Kopnął go tak, jak kopie się piłkę na boisku - opisywał dzień tragedii przed sądem.

Według ustaleń śledczych, właściciel tuż po wszystkim zamiast pomóc poszkodowanemu, zacierał ślady... Po tym, jak Adrian S. i jego kolega, Paweł W., zanieśli nieprzytomnego Krzysztofa Lindego na zaplecze, właściciel lokalu sprzątał pobojowisko.

Czytaj więcej:
Pogrzeb Krzysztofa Lindego. Mieszkańcy opłakują skatowanego didżeja

Później, gdy już został sam ze skatowanym DJ’em, przebrał go w czysty sweter, a poplamioną krwią i rozdartą koszulę wyrzucił na śmietnik. Przeniósł 40-letniego DJ’a na dwór i pozostawił przy ogródkach piwnych, a później wycierał krew z podłogi i twarzy Krzysztofa. Nie wezwał pomocy...

- Stwierdziliśmy, że jest pijany i pobity, i że musi się wyspać. Widziałem krew na jego twarzy, wokół nosa, na rozciętej wardze. Ja czekałem, aż Krzysiek się obudzi, bo chciałem z nim dalej pić. Wyglądał, jakby spał, chrapał co jakiś czas - twierdził Zbigniew W., podkreślając, że był w tamtym czasie bardzo pijany i nie pamięta dokładnie wszystkich szczegółów.

Pomoc wezwał dopiero w niedzielę, około południa, kiedy Krzysiek się nie obudził. Uznał, że coś jest nie tak i kazał barmance wezwać pomoc. Niestety, po tygodniu walki w szpitalu Krzysztof Linde zmarł.

– Oskarżony ma przedstawione trzy zarzuty. Jeden dotyczy uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym, to najpoważniejszy. Dalsze zarzuty: groźby na szkodę innej pokrzywdzonej, jednej z uczestniczek imprezy, a także zarzut podżegania do składania fałszywych zeznań przez jednego ze świadków – mówi prokurator Michał Sikora z Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju, który prowadzi sprawę.

Sąd może w tym przypadku zastosować karę łączną, wówczas Adrianowi S. będzie grozić do 15 lat więzienia. Za nieudzielenie pomocy może odpowiadać także właściciel lokalu, Zbigniew W. – jak mówią w prokuraturze – na razie trwa śledztwo w tej sprawie.

Oskarżony Adrian S. był znany służbom, w jego sprawie toczą się inne postępowania. Przez całą wczorajszą rozprawę siedział niewzruszony, nie wykazywał skruchy. Gdy wychodził z sali rozpraw, zdenerwował się. – Zabieraj ten aparat – krzyknął do naszego dziennikarza.

Mężczyzna jest kojarzony ze środowiskiem kibolskim. Znał się z właścicielem lokalu, spotykali się na meczach. Był też stałym bywalcem „Nowego Zacisza”. Przed sądem przyznał się do tego, że pobił Krzysztofa. Zaprzecza jednak, jakoby groził innej pokrzywdzonej i zastraszał świadków.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto