To niesamowite, ile przygód można przeżyć w zaledwie dwa tygodnie, bo właśnie tyle czasu minęło od wyjazdu grupy lekarzy i księdza z Jastrzębia na misję do Paragwaju.
I chociaż przebyli bardzo męczącą i długą, bo trwającą ponad dobę podróż, ani na chwilę nie zwątpili w zasadność swojej decyzji. Pomagają mieszkańcom biednej wioski Guarambare (60 kilometrów od stolicy Paragwaju - Asuncion). Jak na razie z wiadomości, które nam przysyłają wynika, że na miejscu zostali ciepło powitani. Zastali tam mnóstwo potrzebujących ludzi, którzy z niecierpliwością na nich czekali.
Głównym celem misji miało być zapewnienie opieki medycznej najbardziej potrzebującym mieszkańcom. Już pierwszego dnia mieli pełne ręce roboty.
- Przyjęliśmy wtedy 16 pacjentów. Leczyliśmy nadciśnienie, rozpoznaliśmy zawał serca i dzięki USG wypatrzyliśmy w brzuchu Paragwajki Soni nowego, czteromiesięcznego obywatela. W poczekalni pojawili się wszyscy naraz i czekali tak długo, aż ich przyjęliśmy - napisała na misyjnym blogu dr Iwona Ptasińska, która razem z doktorem Tomaszem Pohabą i doktor Grażyną Adamek w pierwszych dniach pobytu w Paragwaju zdążyła już nawet odwiedzić z tamtejszymi przedstawicielami ministerstwo zdrowia.
- Wbrew naszym obawom, pani wiceminister, okazała się niezmiernie sympatyczna i kompetentna. Udzieliła nam rozległego wywiadu na temat służby zdrowia w Paragwaju i zaoferowała wszelką pomoc. Obiecała również, że odwiedzi urząd celny i pomoże załatwić wszelkie sprawy związane z całą biurokracją. Podała nam szereg cennych informacji, między innymi poinformowała o aktualnej sytuacji epidemiologicznej - dodaje dr Tomasz Pohaba.
Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, bo większą część sprzętu medycznego m.in. USG i EKG oraz potrzebne leki udało się odebrać z urzędu celnego i tym samym wyposażyć gabinety. - Mamy 473 kg leków i sprzętu - już dzisiaj wiadomo, że może brakować, bo potrzeby przerosły nasze wyobrażenia i oczekiwania - dodaje ks. Wojciech Grzesiak z Jastrzębia.
Dla lekarzy, którzy po raz pierwszy w życiu wyjechali na taką misję, może to być nie lada wyzwanie. Do tego dochodzą ciężkie warunki pogodowe, do których z każdym dniem starają się przywyknąć. Kilka dni temu w trakcie podróży zaskoczyła ich burza tropikalna.
Mimo że jechali samochodem terenowym, to i tak utknęli w błocie. Nie mając innego wyjścia, zakasali rękawy i sami pchali auto tak długo, aż udało im się wyjechać z błotnistej drogi. Okoliczna ludność bardzo polubiła naszych lekarzy. Są oni doceniani na każdym kroku.
- Nie dość, że w pierwszy wolny weekend zaprosili nas na uroczystą kolację, podczas której mieliśmy możliwość skosztować tutejszych przysmaków, to niedawno dodatkowo spotkał mnie niesamowity zaszczyt. Po tym, jak w nocy udzieliliśmy pomocy schorowanej pacjentce zadeklarowała mi, że pierwszy jej wnuczek płci męskiej który się urodzi, będzie miał na imię Tomaso, od Tomasza - pisze dumny dr Tomasz Pohaba, który tak samo, jak reszta uczestników, niezwykle cieszył się z pierwszego wolnego weekendu w Paragwaju.
Z jednej strony to dobry moment na jak najbardziej zasłużony odpoczynek, a z drugiej oczekiwanie na nieznane, bo tak właśnie można nazwać przejęcie przez lekarzy nowych obowiązków.
- Ponieważ nie ma tutaj czegoś takiego, jak u nas pogotowie, a większości mieszkańców wioski, w której mieszkamy, nie stać na lekarza prywatnego, Ci ludzie są skazani na umieranie. Właśnie dlatego przejęliśmy rolę pogotowia i w razie gdy tylko ktoś się gorzej poczuje, tak, jak w przypadku tej starszej pani, od razu ruszamy na pomoc - dodaje doktor Pohaba. Do końca misji zostały jeszcze trzy tygodnie.
Jeśli chcecie wiedzieć, jak radzą sobie nasi lekarze na misji w Paragwaju, wejdźcie na www.jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl. Znajdziecie tam najnowsze relacje przygód uczestników misji.
Maciej Wąsik zeznaje przed komisją śledczą. Doszło do awantury
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?