Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Pokonamy tego karła z Kremla!”. Relacja z ukraińskiego Łucka

Sofia Kałużna, dziennikarka z Łucka
fot. Sofia Kałużna
24 lutego Putin wypowiedział wojnę, którą nazwał „wojskową operacją specjalną w Donbasie”. Zaczął ostrzeliwać i przeprowadzać ataki rakietowo-bombowe na obiekty wojskowe i strategiczne na terenie całej Ukrainy. Mieszkańców Łucka również obudziły tego dnia wybuchy.

Dom Iriny Michajlichenko znajduje się 100 metrów od lotniska wojskowego w Łucku.

- O 3 w nocy obudził mnie huk samolotów - mówi Irina - Nigdy nie było tak intensywnych lotów w nocy. Zasnęłam. Około siódmej usłyszałam pierwszy wybuch, zaraz za nim drugi. Wybiegłyśmy z mamą z domu. Potem były eksplozje, coś zaczęło się palić. Fala uderzeniowa wybiła okna. Uciekłyśmy. Nasi wojskowi wiedzieli o ataku i wyprowadzali bombowce w nocy, więc nikt nie został ranny. Obecnie mieszkamy u znajomych pod Łuckiem.

Ivanna Romaniuk mieszka przy ulicy prowadzącej do lotniska. Do ostatniej chwili nie wierzyła, że będzie wojna. Rano zadzwoniła przyjaciółka. Usłyszała „zaczęło się”. Potem zaczęły się eksplozje. Jedna, druga, trzecia. Podobnie było ich osiem. Ludzie wybiegali na ulicę. Lotnisko płonęło.

Od piątku w Łucku kilka razy dziennie słychać głos syren alarmowych. Towarzyszy im dźwięk kościelnych dzwonów. Szkoły i przedszkola są zamknięte. Dla bezpieczeństwa w okolicznych wsiach wyłączone jest oświetlenie uliczne, w mieście, do minimum, wyeliminowano oświetlenie szyldów reklamowych. Osób, które jak Ivanna Romanyuk zgłaszają się do obrony terytorialnej jest wiele.

W Łucku, a także na całej Ukrainie, w ramach Sił Zbrojnych Ukrainy zostały utworzone bataliony obrony terytorialnej. Danilo jest członkiem organizacji pozarządowej Samoobrony Wołynia od 2014 roku. Wstąpił do obrony terytorialnej.

- Nasi ludzie są gotowi do obrony miasta i kraju - mówi. - Chociaż siły obrony terytorialnej nie są wyposażone w prawie nic. Istnieje pilne zapotrzebowanie na jakąkolwiek amunicję, żywność i lekarstwa. Jestem pewien, że odzyskamy miasto i naszą Ukrainę! Ukraińcy są niezwyciężeni! Mamy potężną armię, która chroni nie tylko Ukrainę, ale także Europę.

W punkcie przyjmowania pomocy humanitarnej jest jak w mrowisku. Mężczyźni przynoszą rzeczy zebrane przez ludzi, a kobiety je sortują.

Wolontariuszka Yana Kowalczuk pomaga armii od 2014 roku. Nie stoi teraz z boku. Po wybuchach od razu trafiła do centrum miasta i wraz z innymi wolontariuszami zaczęła zbierać pomoc.

- Nie wiem kim teraz jesteśmy, robimy wszystko - relacjonuje. - Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy rzucają pracę, opuszczają rodziny i pomagają wojsku. Teraz praca jest niezwykle trudna. Nie możemy mówić otwarcie o naszej pracy i wzywać pomocy, bo nie chcemy sprowokować ataku. W całej Ukrainie działają rosyjskie grupy dywersyjne i nie można im wskazywać ewentualnych celów. Współpracujemy więc z tymi, których znamy osobiście. Jednak możemy mówić o potrzebach. Brakuje wszystkiego, co ma związek z opieką medyczną. Mieszkańcy Łucka w aptekach kupowali wszystko, czego potrzebowali żołnierze na froncie. Dlatego brakuje w nich towaru. Brakuje też mundurów, krótkofalówek, tabletów, bielizny termicznej i wielu innych, potrzebnych rzeczy. Walczymy jak najmocniej, nie poddamy się!

W razie potrzeby - staniemy w szeregu z chłopakami i będziemy walczyć! Chwała Ukrainie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Pokonamy tego karła z Kremla!”. Relacja z ukraińskiego Łucka - Kurier Lubelski

Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto