MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Ryszardem Boskiem, trenerem Jastrzębskiego Węgla

Jarosław Galusek
fot. Karina Trojok
fot. Karina Trojok
DZIENNIK ZACHODNI: Czy Jastrzębski Węgiel, zdobywając tytuł wicemistrza Polski, zrobił wszystko, czy więcej, niż to było możliwe? RYSZARD BOSEK: Zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać, w każdym momencie odkąd jestem ...

DZIENNIK ZACHODNI: Czy Jastrzębski Węgiel, zdobywając tytuł wicemistrza Polski, zrobił wszystko, czy więcej, niż to było możliwe?

RYSZARD BOSEK: Zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać, w każdym momencie odkąd jestem w klubie. Dlatego po przetrawieniu porażki jestem bardzo zadowolony z tego, co osiągnęliśmy. Człowiek musi sobie uzmysłowić, że nie przegrał z byle kim, tylko z Bełchatowem, który przez cały sezon dyktował warunki gry.

DZ: Bezpośrednio po meczu do siatkarzy to jeszcze nie docierało. Niektórzy mieli grobowe miny.

RB:
Wcale im się nie dziwę. Już w Bełchatowie byliśmy bardzo bliscy wygrania meczu, a po zwycięstwie w sobotę u siebie uwierzyliśmy, że otworzyła nam się droga do złota. W takich sytuacjach zawsze jest złość. Ze srebrnego medalu człowiek cieszy się dopiero wtedy, gdy ochłonie.

DZ: Porażka z kontuzjowanym Konstantinowem była chyba nieunikniona?

RB: Gdybyśmy mieli dla niego zmiennika, to walka z Bełchatowem tak szybko by się nie skończyła. W sobotę Plamen, mimo bólu, jeszcze jakoś grał. W niedzielę rywale nie nabrali się już na markowanie ataku. Później także odbiór zagrywki przestał mu siedzieć. W tym meczu po prostu zabrakło nam nabojów. Bardziej biliśmy się sami ze sobą, niż z przeciwnikiem.

DZ: Zgodzi się pan z opinią, że ten finał Skra wygrała w momencie, gdy pokonała Jastrzębie w drugim meczu w Bełchatowie?

RB: Raczej tak. Mieliśmy wtedy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a wracaliśmy do domu z niczym. To był dla nas bardzo trudny okres. Jak już ktoś wyleczył kontuzję, to go choroba dopadła. Właśnie po meczach w Bełchatowie Plamen Konstantinow zgłosił kontuzję barku, ale jeszcze przed finałem część zawodników mogłaby się położyć do łóżka i powiedzieć, że zdrowie jest ważniejsze.

DZ: Czy podczas tegorocznego play offu mówiło się w klubie o złotym medalu?

RB: Nigdy. Przez całe cztery miesiące, od kiedy jestem w klubie, nie było żadnych nacisków na jakiś konkretny wynik. Działacze widzieli, że drużyna trenuje i gra z pełnym zaangażowaniem. Nie było się nawet do czego przyczepić.

DZ: Jak pan podsumuje te cztery miesiące w Jastrzębskim Węglu?

RB: Jestem bardzo zadowolony ze swojej pracy i wyniku, jaki uzyskaliśmy. Zostałem zaakceptowany przez drużynę i działaczy. Gdyby nie kontuzje, byłoby jeszcze lepiej.

DZ: Ma pan za sobą bardzo udany powrót do ligowej siatkówki. Czy byłby pan ewentualnie zainteresowany dalszą pracą w Jastrzębskim Węglu?

RB: Wszystko zależy od tego, jakie warunki przedstawi mi klub. Na razie jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem. Teraz chciałbym się trochę nacieszyć tym srebrnym medalem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto