Trzyletni Łukasz do jastrzębskiego szpitala trafił z rozległymi krwiakami na twarzy i stłuczonym czołem. Jego 25-letni ojciec rzucił nim o ścianę podczas domowej awantury. Chłopiec stanął w obronie swojej mamy, po tym, jak pijany mężczyzna popchnął ją na łóżko. Na policji kobieta przyznała się, że od kilku lat mąż znęca się nad nią psychicznie i fizycznie.
To dla nas dramat, straszny dramat - załamują ręce ojciec i matka kobiety. Zaraz po tragedii zabrali córkę z dziećmi do Wodzisławia Śląskiego, gdzie mieszkają. - Tutaj może czuć się bezpiecznie - mówią cicho. - To nie pierwszy przypadek, gdy córka przyjeżdżała do nas z dziećmi, szukając ratunku.
Dramat rozegrał się ok. godz. 18. w jednym z bloków na ul. Kusocińskiego w Jastrzębiu Zdroju. Mężczyzna wrócił od kolegi, z którym pił alkohol. - Był w miarę spokojny - wspomina młoda mama Łukasza. - Położył się nawet spać. Dzień jak co dzień, można powiedzieć - wzdycha.
Awantura rozpoczęła się po jego przebudzeniu. - Miałam wrażenie, że jest jeszcze bardziej pijany niż wcześniej. Wpadł w jakiś szał. Chciał obiad, a kiedy go natychmiast nie dostał, zaczął tłuc się po kuchni, wykrzykując w moją strony obelgi i groźby. Zaczął kopać psa, a potem agresję skierował na mnie - kobiecie drżą ręce. - Popchnął mnie, ale nie tak mocno - dodaje, jakby na usprawiedliwienie.
Trzylatek, widząc co się święci stanął między nimi. - Nie bij mojej mamusi! - krzyknął. To jeszcze bardziej rozwścieczyło mężczyznę. Chwycił synka za bluzę, przeniósł przed cały przedpokój i rzucił nim o ścianę w pokoju. Kobieta wspomina, że nawet nie zdążyła dobiegnąć. Zatrzasnął przed nią drzwi. - Kiedy weszłam do pokoju było już po wszystkim. Wzięłam Łukasza i drugiego synka na ręce i wybiegłam prosić o pomoc sąsiadkę - dodaje.
Chłopiec natychmiast trafił na pogotowie, stąd informacja o całym zajściu trafiła na policję. Kiedy mama Łukasza składała zeznania, jej mąż był już zatrzymany przez funkcjonariuszy. Podobno nie pamięta całego zajścia.
Chłopiec z rozległym krwiakiem na twarzy i stłuczonym czołem został przewieziony z jastrzębskiego szpitala do Rybnika na chirurgię dziecięcą. - Na szczęście, po przeprowadzeniu kompleksowych badań, okazało się, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - tłumaczy Rafał Woźnikowski, po. ordynatora szpitalnego oddziału ratunkowego w Rybniku. Lekarze uznali, że nie wymaga hospitalizacji i w stanie ogólnym dobrym został wypuszczony do domu.
- Mężczyźnie zostanie przedstawiony zarzut znęcania się nad rodziną - tłumaczy komisarz Bronisław Wójcik z jastrzębskiej policji. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. O jego dalszym losie zadecyduje prokurator.
- Nie wycofam oskarżeń - mówi cicho mama 3-latka. - Tu nie chodzi już tylko o moje bezpieczeństwo, tutaj chodzi o bezpieczeństwo moich dzieci.
Tragedia dziecka
W tym samym dniu, w którym doszło do tragedii w Jastrzębiu Zdroju, w Polkowicach 4-letnie dziecko zginęło po wyrzuceniu z okna na drugim piętrze budynku. Chłopczyka najprawdopodobniej wyrzuciła koleżanka jego matki, która przebywała w tym mieszkaniu. Obie kobiety kłóciły się. Jak wynika z danych policji, matka 4-letniego Andrzejka miała nadzór kuratora, ze względu na niewłaściwe opiekowanie się dzieckiem. Natomiast podejrzanej o wyrzucenie dziecka z okna kobiecie, odebrano jej dziecko i umieszczono je w domu małego dziecka.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?