Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek polskiego autobusu w Belgii AKTUALIZACJA

KASIA, JACK
Nadal niewiele wiadomo, na temat przyczyn wypadku autokaru w Belgii. Przedstawiciel firmy transportowej Szymiczek, do której należał feralny autobus, powiedział nam dzisiaj, że jest w stałym kontakcie z polskimi i belgijskimi służbami, które zajmują się sprawą i czeka na wiadomość, czy i kiedy będzie można sprowadzić ciała kierowców do Polski.

W firmie nie chcą spekulować na temat przyczyn tragedii. - Niektóre media zarzucają nam, że w naszej firmie łamało się przepisy kodeksu pracy i kierowcy za mało mieli odpoczynku, pomiędzy kolejnymi trasami. Taka sytuacja miała miejsce raz, co wykryto podczas kontroli w 2010 roku i nie chcielibyśmy, żeby ten fakt łączyć z tym wypadkiem. Ten jednorazowy incydent, nie ma w tej chwili nic wspólnego ze sprawą - wyjaśnia właściciel firmy.

Póki co, sprawą nie zajmuje się też jastrzębska prokuratura. - Nie otrzymaliśmy jeszcze żadnego zawiadomienia. Nie mamy też żadnych dokumentów. Być może z końcem tygodnia będziemy mogli wiedzieć coś więcej - Izabela Dydowicz, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju.

W Jastrzębiu-Zdroju, mieszkańcy są wstrząśnięci tragedią. O firmie wypowiadają się w samych superlatywach. - Szef firmy pomagał nam przy organizacji pielgrzymki na Jasną Górę - powiedziała nam jedna z mieszkanek dzielnicy Szeroka. - W kościele wieczorem będziemy się znów modlić za naszego parafianina i pozostałe ofiary wypadku - powiedział nam wikary z parafii pw. Wszystkich Świętych w tej samej dzielnicy.

Wicekonsul RP w Belgii, Pia Libicka, w rozmowie z naszym portalem nie była w stanie podać terminu, w którym ciała kierowców z Żor i Jastrzębia mogłyby zostać przewiezione do Polski.
- Dzisiaj kontaktowałam się z policją i prokuraturą, trzeba najpierw przeprowadzić autopsję, badania ciał mogą pomóc w ustaleniu przyczyn tragedii, więc są bardzo ważne – wyjaśnia pani konsul.
Konsulat jest w stałym kontakcie z rodzinami (wczoraj z panią konsul rozmawiał syn starszego z kierowców). – Być może będzie zgoda na przyjazd rodzin do Belgii, aby odbyła się uroczystość ostatniego pożegnania. Co do formy, to zdecydują rodziny. Natomiast my pomożemy we wszelkich procedurach później, gdy trzeba będzie przewieźć ciała do Polski – dodaje Pia Libicka. Chwali również zaangażowanie firmy przewozowej z Jastrzębia. To jej pracownicy przekazują na bieżąco informacje rodzinie i wspierają ich w tych trudnych chwilach.
Przypomnijmy, że do wypadu doszło w niedzielę pod Antwerpią. Zginęło pięć osób, troje rosyjskich nastolatków i dwóch polskich kierowców z Żor i Jastrzębia. Ok. godz. 6.30 trzyletni man z jastrzębskiej firmy przewozowej uderzył w barierkę na autostradzie E-34 w mieście Ranst około 15 km od Antwerpii, spadł z mostu i przewrócił się na bok. W wypadku zginęło pięć osób, ciężko rannych zostało dziewięć, a 20 odniosło lekkie obrażenia.
Autokarem jechały 42 osoby, w tym 39 młodych Rosjan. Wycieczka jechała do Paryża.
Wczoraj Rosjanie wysłali do Belgii samolot
Ił-76 z ekipą lekarzy i psychologów. Kolejny wysłano wieczorem, by pozostali uczestnicy wycieczki wrócili nim do kraju.

Wypadek polskiego autokaru w Belgii. Zginęli kierowcy z Jastrzębia i Żor ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto