Już wkrótce do baraku przy ulicy Granicznej, który straszy swoim wyglądem, wprowadzą się ... lokatorzy. W parterowym budynku, przypominającym starą ruderę, a służącym niegdyś za składzik budowlany, teraz będą się znajdowały małe pokoje wyposażone w instalację elektryczną i dostęp do ciepłej wody.
Jak to możliwe, że w tak paskudnym miejscu będą mieszkali ludzie? Odpowiedź na to pytanie udało nam się uzyskać w Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Do baraku trafią nasi lokatorzy, którzy od dłuższego czasu zalegają z czynszem. Zanim jednak zaczną tam mieszkać, budynek przeszedł remont, żeby warunki nie uwłaczały mieszkańcom - tłumaczą władze Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Jastrzębiu-Zdroju.
Barak, który jest położony kilka metrów od siedziby GSM, na zewnątrz prezentuje się, delikatnie mówiąc, obskurnie.
- W życiu bym tutaj nie zamieszkała. To jakiś żart. Przecież mieszkanie w takich warunkach to skandal - mówi nam Danuta Samanciak, która mieszka niedaleko. Lokal rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia, ale władze spółdzielni tłumaczą, że przekwaterowanie w to miejsce jest jedynie opcją, która zostanie zastosowana wyłącznie wobec dwóch rodzin, które mają największe zaległości.
- Ponieważ nie pomogły wezwania do uregulowania należności, postanowiliśmy zastosować wobec tych rodzin eksmisję do lokalu o niższym standardzie. Za najem tego lokalu będą płacili dużo mniejszy czynsz - dodają w GSM. Na tym jednak nie koniec planu walki z plagą dłużników.
Władze spółdzielni rozpoczęły już także remont świetlic znajdujących się na parterach kilku budynków należących do GSM, w których również powstaną mieszkania zastępcze. Na razie na lokatorów czekają cztery świetlice. Trafią tam kolejno rodziny z największymi długami, mające wyroki eksmisyjne. Na tym się jednak nie skończy.
Jak się okazuje, lokali powstałych w nieużywanych dotąd pomieszczeniach, może być więcej. W razie możliwości będą one adaptowane. Wokół decyzji i planów zarządu spółdzielni już zrobiło się głośno.
- Nie chcemy mieszkać w takich warunkach. To nieludzkie - skarżą się mieszkańcy, którzy chcą pozostać anonimowi. - Jeśli lokatorzy nam nie płacą, mamy prawo ich przenieść do tańszego lokalu - kwitują natomiast władze spółdzielni.
W sumie na czarnej liście dłużników spółdzielni widnieje 500 nazwisk, którzy są winni łącznie między 2 a 2,5 miliona złotych. Rekordzista nabił sobie długu na 30 tysięcy złotych. - Walczymy z dłużnikami na kilka różnych sposobów. Przekwaterowanie do lokali o mniejszym standardzie, to już wyjście ostateczne. Najpierw wysyłamy wezwania do zapłaty, jeśli to nie skutkuje, to kierujemy sprawę do sądu w celu uzyskania nakazu zapłaty. Kolejnym krokiem jest wykreślenie z członkostwa spółdzielni i wyłączenie z praw lokatorskich - wyliczają w GSM.
W ostatnim czasie te działania wspomagają także specjalnie wynajęte firmy windykatorskie, które pomagają ściągnąć dług. W wielu przypadkach przyniosło to skutek i przynajmniej część należności wróciła do spółdzielni, ale nadal dług jest ogromny.
- Gdyby te pieniądze do nas wróciły, moglibyśmy zrobić sporo rzeczy, na przykład wybudować nowe parkingi, wielofunkcyjne boisko i osiedlowy park zabaw z prawdziwego zdarzenia - tłumaczą w spółdzielni.
Zatem mieszkańcy, którym wydaje się, że metody GSM wobec dłużników są restrykcyjne muszą zdecydować, czy wolą tolerować dłużników, czy chcą się doczekać długo przekładanych inwestycji na swoich osiedlach.
W jaki sposób według Was, władze spółdzielni powinny walczyć z dłużnikami? Czy stosowane metody są skuteczne?
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?