Zaglądamy do portfeli naszych władz

Luksusowe wille, drogie samochody i pełne oszczędności konta? To nie dotyczy naszych radnych. Tym samym opowieści o bogatych politykach i samorządowcach w naszym mieście okazały się bujdą. Po przeczytaniu ich najnowszych oświadczeń majątkowych można się nawet pokusić o stwierdzenie, że wypadają licho w porównaniu z radnymi innych miast.

Zamiast luksusowej bryki, w garażu naszych radnych stoją przeważnie kilkuletnie, tradycyjne samochody. Popularnością cieszy się bez wątpienia vw golf, opel corsa i opel astra. Są jednak i tacy, którzy nie ukrywają swojej miłości do nieco lepszych samochodów. Na przykład przewodniczący rady miasta - Grzegorz Matusiak - pała miłością do citroenów, bo w swoim garażu ma aż dwa auta tej marki. Pierwszy z nich to citroen C3 z 2004 roku, a drugi, citroen C2 z 2007 roku. Inny samorządowiec tak się zauroczył koreańskimi samochodami, że aby spełnić swoje marzenie zadłużył się na 70 tysięcy złotych. Wiceprezydent Krzysztof Baradziej musi być z zakupu bardzo zadowolony, bo trzyletnia terenówka kia sportage prezentuje się naprawdę nieźle.
- W życiu nie wziąłbym kredytu na zakup luksusowego auta. Ale widać, że wiceprezydent ma gust. Samochód jest zdecydowanie lepszy niż auto prezydenta Janeckiego - ocenia mieszkaniec Marek Śliwiński.

Czy rzeczywiście? Prezydent z pewnością nie przepada za terenówkami, ale jego auto też do najgorszych nie należy. Dobrej klasy volkswagena polo z 2008 roku zazdrości mu niejeden mieszkaniec. Samochody to jednak nie wszystko, czym mogą się pochwalić nasi skromni samorządowcy. Na większą uwagę zasługują ich oszczędności.

Okazuje się, że najbardziej "wypasione" konto ma radna Platformy Obywatelskiej, Elżbieta Siwiec, która na czarną godzinę uciułała 100 tysięcy zł. Łatwiej za to znaleźć w naszym mieście zadłużonego radnego. Kredyty na ponad 150 tys. zł wzięli m.in. Witold Kosiorek i Tadeusz Sławik. Zdaje się jednak, że wszystkie kredyty były zaciągane w szczytnym celu, bo gównie na zakup domu lub remont mieszkania.
- Podoba mi się posiadłość Witolda Kosiorka. Oprócz domu ma tam małe ranczo, gdzie hoduje swoje konie. Jednym słowem raj na ziemi - mówi pani Stanisława, która mieszka w pobliżu domu radnego Kosiorka.
Swoje gniazdko warte grube tysiące uwili sobie także Alina Chojecka, Tadeusz Sławik i Marian Janecki. Domy o wartości ponad 400 tysięcy złotych mają także Anna Tomborowicz ze Wspólnoty Samorządowej i Damian Gałuszka z Platformy Obywatelskiej.
Niektórzy z nich oprócz nowiusieńkiego domu mają także mieszkania, które mogą im służyć za lokal zastępczy. Skąd na to wszystko biorą pieniądze?
Oprócz wspomnianych już kredytów i skromnej diety radnego, większość naszych samorządowców osiąga jeszcze dochody z tytułu wykonywania innej pracy. W gronie naszych radnych są nauczyciele, którzy narzekają, że mało zarabiają, ale to nie przeszkadza im inwestować 50 tysięcy złotych w fundusze inwestycyjne oraz prezesi spółek, którzy są tak biedni, że muszą się ratować sporym kredytem.

- Mam wrażenie, że ci, co najbardziej narzekają, zarabiają najwięcej. A im więcej mają, tym więcej jeszcze chcą, właśnie dlatego biorą te kredyty. Nie każdego stać na to, żeby się zapożyczyć na przykład na 180 tysięcy złotych - ocenia Marek Śliwiński.
Są jednak i tacy, dla których dieta radnego jest przyjemnym dodatkiem do emerytury. W gronie emerytowanych radnych znaleźli się m.in. Andrzej Kinasiewicz i Lucyna Maryniak.

Reasumując, mimo że w gronie naszych radnych są tacy, którzy rozbijają się po mieście luksusowymi samochodami i żyją w domach za kilkaset tysięcy, to i tak wiele im brakuje do miana wielkich bogaczy.
Tych możemy już znaleźć na przykład w sąsiednich Żorach. Dla przykładu majątki naszych radnych można porównać z majątkiem jednego z żorskich radnych - Janusaz Kopera. Ma on na swoim koncie ponad 440 tys. złotych oszczędności, dwa domy warte 850 tys. zł i działki. Trzymamy zatem kciuki za naszych radnych, być może w tym roku uda im się wzbogacić o kolejne luksusy.

Czy uważasz,że jastrzębscy radni są bogaci?