Afera wokół Dni Miasta. Na koncert wejdziecie, jeśli zapłacicie [PROGRAM]

Po tym, jak tydzień temu na łamach „Dziennika Zachodniego” pisaliśmy o programie tegorocznych Dni Jastrzębia, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. I choć na początku pojawiła się fala pozytywnych reakcji wśród mieszkańców, bo przecież Dni Miasta po raz pierwszy potrwają dłużej niż dwa dni (dokładnie tydzień), to jednak repertuar niekoniecznie przypadł jastrzębianom do gustu. Jakby tego było mało, na jaw wychodzą kolejne kontrowersyjne „rewelacje”.

Zacznijmy od tego, że zamiast dwóch - tak jak to zawsze było - będzie tylko jeden dzień koncertów. Tym dniem będzie niedziela, 5 czerwca. Na scenie supergwiazd zabraknie - zagra Lao Che, Redlin, Myslovitz, a gwiazdą wieczoru będzie zespół Lemon. To jednak nie budzi największych emocji. Budzi je fakt, że za wejście na stadion trzeba będzie... zapłacić.

- Zespoły nie są najgorsze, ale opłata za wstęp jest absurdalna. Tak nie powinno być, nie podoba mi się to. Muszę się teraz porządnie zastanowić, czy w ogóle tam przyjdę - mówi Stanisław Cwynar, jeden z mieszkańców Jastrzębia-Zdroju.

Takich opinii jest coraz więcej. Nasz dziennikarz rozmawiał z jastrzębianami i większość jest zgodna - żądanie opłaty za wstęp na stadion, choćby symbolicznej, jest niedopuszczalne. A władze miasta, odpowiadając na zarzuty, odnoszą się do platformy konsultacyjnej, na której w zeszłym roku przeprowadzono szczegółową ankietę dotyczącą Dni Miasta. Zapytano wówczas, czy mieszkańcy byliby skłonni zapłacić za wejście. Podkreślmy, że w ankiecie wzięły udział 782 osoby, w większości w wieku 20 lat i poniżej.

- Wiele osób wskazywało, że jest w stanie zapłacić, a chodziło przecież o zwykłą opłatę, czyli bilet za 10 czy 20 zł. Połowa ankietowanych się za tym opowiadała. Tymczasem my nie wprowadzamy biletu czy opłaty, o której wspominaliśmy przy konsultacjach, tylko symboliczne 2 zł, dzięki którym jesteśmy w stanie odzyskać VAT i wykorzystać pieniądze na kolejną miejską imprezę - argumentuje Anna Hetman, prezydent Jastrzębia.

Problem w tym, że w platformie konsultacyjnej postawiono pytanie nieco różniące się od tego, o czym mówi prezydent Hetman. Dokładnie chodziło w nim o to, czy mieszkańcy są w stanie zapłacić za występ „zagranicznej gwiazdy”. Tymczasem na tegorocznych Dni Jastrzębia takiej gwiazdy w ogóle nie będzie. Gdy pytanie o tę kwestię padło na specjalnej konferencji dotyczącej Dni Miasta, która odbyła się w miniony wtorek, nikt się do niego nie odniósł. Zaczęto zaś inny wątek...

- W ankiecie mieszkańcy wskazywali zespół Lemon, jako ten, który powinien wystąpić. I tak będzie. Miasto co roku wprowadza mnóstwo gwiazd na stadion i część wykonawców wskazywanych w ankiecie już po prostu u nas była. Ci, którzy nie byli to m.in. właśnie zespół Lemon - wtrącił Janusz Jurczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Jastrzębiu.

Sprawa komplikuje się także, jeśli chodzi o samo przeliczenie ankietowanych. Bo przecież ponad połowa z nich - dokładnie 51,9 proc. - żadnej opłaty nie chciała. Z kolei 31,2 proc. mieszkańców było w stanie zapłacić za taki koncert 20 zł, 9 proc. od 20 do 50 zł, a 7,7 proc. - powyżej 50 zł. Łącznie 47,9 proc. ankietowanych zgodziłoby się zapłacić za wstęp na koncert.

- Opłata wiąże się z sytuacją finansową miasta, nie ma co ukrywać. Ale warto zaznaczyć, że wiele osób będzie mogło wejść na stadion bez uiszczenia tej opłaty, bo będą to dzieci do 130 cm wzrostu, a także osoby biorące udział w pochodzie, czyli ci wszyscy, którzy dołączą się do pochodu wejdą na stadion bez płacenia - podkreśla prezydent Hetman.

Z kolei Janusz Jurczak, dyrektor MOK-u, przypomina o symboliczności tej opłaty. - Jeśli chcemy pójść na koncert tylko Lemona czy Lao Che, to musielibyśmy dać niejednokrotnie nawet 50 zł za bilet. My chcemy tylko 2 złote i nie jest to chęć wzbogacenia się miasta na mieszkańcach - podkreślał.

Władze zapowiedziały też, że podczas dni poprzedzających niedzielny koncert, czyli od 30 maja do 4 czerwca, będą organizowane konkursy, podczas których będzie można wygrać darmowe wejściówki na stadion. Kolejną sprawą poruszaną przez mieszkańców jest jednak sam termin koncertu - często pada pytanie, „dlaczego w niedzielę, a nie w sobotę?”. Zwłaszcza, że jastrzębianie następnego dnia - w poniedziałek - muszą iść do pracy czy szkoły.

- To wynika z tego, że naszym założeniem była siedmiodniowa impreza, a niedziela to ostatni dzień, w którym ma nastąpić kulminacja. Do tej pory zarówno w sobotę, jak i niedzielę, dużo ludzi przychodziło na stadion. Aprzecież godz. 22. czy 22.30 to nie jest jakaś strasznie późna pora, żeby mieszkańcy nie mogli następnego dnia wstać do pracy na 7. czy na 8. To jest nowa formuła, którą dopiero sprawdzamy. Może się okazać, że po Dniach Jastrzębia większość mieszkańców powie, że to był fajny pomysł. Choć mogą oczywiście powiedzieć też, że woleli dwa dni koncertów. Trzeba poczekać do czerwca, żeby się przekonać - mówił dyrektor Jurczak.

W tej kwestii jastrzębianie również wskazują sprzeczność, bowiem - jak uczy doświadczenie - niemal nigdy niedzielny koncert nie kończył się o godz. 22.30.

- A to jakiś występ się przedłużył, a to ktoś „bisował”, a jeszcze indziej po prostu mieszkańcy woleli się dłużej bawić. Nie pamiętam, żeby tak wcześnie się to kończyło - mówi Maria Witkowska, mieszkanka ulicyWielkopolskiej.

Plus jest taki, i to jastrzębianie też zauważają, że pokaz sztucznych ogni jednak się odbędzie. Będzie, jak zwykle, kulminacyjnym punktem zabawy. A to, czy impreza okaże się w tym roku niewypałem i zgaśnie razem z fajerwerkami, pokaże czas.

Pełny program tegorocznych Dni Jastrzębia znajdziecie w powyższej galerii.